czwartek, 14 kwietnia 2016

[Opowiadania] Rozdział 11

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale miałam problemy z laptopem. Czekam na komentarze :*
----


Nie przyjmowałam się długo bólem, bo za bardzo się cieszyłam ze teraz ja mam nad nim kontrolę i mogę robić co chce a on nie może odmówić pokusie brawo Violu. Spojrzałam w jego oczy pewne obaw. Och biedny Leoś.
- Nie bój się nie dotkne granic. Powiedziałam i zaczęłam delikatnie na nim podskakiwać oddawałam swoją rozkosz krzykami, które można było usłyszeć w całej dużej łazience.
Niestety nie pozwolił mi na to dłużej, bo nie mieliśmy prezerwatywy a ja zostałam nie do końca zaspokojona. Westchnęłam w myślach i wróciłam do łóżka. - Wiem ze chcesz dokończyć prawda? - Skąd takie przypuszczenia panie Verdas? - Spytałam unosząc brew. - Stąd że pani ciągle patrzy na moje przyrodzenie. - Słusznie, słuszne a więc pozwolisz mi czy nie?
Pokiwał głową i spędziliśmy miło jeszcze 30 minut on jest cudowny. Leżę spocona obok niego i spełniona więc było warto. - Idę spać? - Westchnęłam zdziwiona i usiadłam. - Nie będziesz ze mną spał? - Spokojnie nie ma tu duchów. - To nie było śmieszne Leon mam zostać sama?
- Ty to masz tupet zawsze zostawiasz kobiety w najważniejszym momencie. Rozdziewiczyłeś mnie i sobie tak po prostu pójdziesz? - Musiałam jeszcze coś dodać gdy chciał mi przerwać. - A i nie mów "ja taki jestem" to ciągła twoja wymówka więc jesli chcesz mi to powiedzieć to daruj sobie.
- Violetta ja no dobra nic nie będę mówić jak będziesz czegoś potrzebować to będę w innym pokoju krzyknij. - Powiedział po czym wyszedł, zostawił mnie, wiedziałam
Spojrzałam na niego a on znów wstał. - Idziesz gdzieś? - Spytałam cicho okrywając się ciepłą kołdrą
Oczami Leona:
Poszedłem do salonu i usiadlem przy fortepianie nieraz lubiłem zagrać różne smutne melodie moje całe życie to dramat sam siebie nienawidzę ale tego nie zmienię, nie umiem i juz nie chce.
Wreszcie udało mi się coś osiągnąć tak wysokie stanowisko pomimo wszystkich problemów jednak ciągle coś psuje i nie mogę tego naprawić nawet sobie nie pozwole na to. Wspominanie i mówienie o przeszłości jest dla mnie trudne jedna osoba zna prawde i nie mogę zmienić wszystkiego z dnia na dzień. Wiem że ją ranie to jest jedyna rzecz, która umiem robić perfekcyjnie. Gdy zagrałem jedna piosenke "Marcello" Jana Sebastiana Bacha usłyszałem kroki w moja stronę tak jak myślałem Violetta...
- Przepraszam nie wiedziałam że grasz poruszałam za muzyką to było bardzo piękne i smutne ym zagrasz mi jeszcze coś? - Pyta siadając mi na kolanach i jak ja mam jej odmówić bądź zimny, tak bądź zimny, ale gdy widzę jaka jest krucha i bezbronna nie umiem być taki jak zawsze.
- Może rano teraz idź spać.
- Leon nie mogę zasnąć, przepraszam. - Powiedziała ze skruchą odwracając się.
Westchnąłem i wziąłem ją na ręce.
- Niech ci będzie, ale pierwszy i ostatni raz. - Posłała mi swój piękny uśmiech a ja zaniosłem ją do pokoju w którym miała spać. Położyłem ją a ona od razu zasnęła. Nic dziwnego wymęczyłem ją porządnie. Kurwa jeszcze ten akt, spokojnie jutro wszystko podpisze i będzie robić wszystko co zechcesz, bo teraz jest też twoja!
~~~Rano~~~
Spałem dość długo spokojnie mogłem się wyspać obudziły mnie jednak piękne zapachy i odgłosy radia, normalny człowiek by nie usłyszał, ale ja mam dobry słuch więc prawie niczego nie ominę. Rozglądam się a w pomieszczeniu już nie ma Violetty czyli Susana już jest i szykuje jej śniadanie? Gdy wziąłem krótki prysznic i założyłem spodenki poszedłem w stronę kuchni. Uśmiechnałem się do siebie widząc Violette od rana w mojej kuchni szczęśliwa. Obejmuje ją od tyłu i całuje w policzek. Odskakuje ode mnie przerażona jednak gdy mnie widzi uspokaja się.
- Spokojnie to tylko ja.
- Tak wiem przepraszam. Śniadanie za 5 minut. Pokiwałem głową i poszedłem po ważny akt.
Oczami Violetty:
Gdy zobaczyłam go rano bez koszuli to było największe ciacho na świecie myślałam że opadne z wrażenia jest idealny w każdym celu i do tego spał ze mną za co mu z całego serca dziękuję.
Zastanawiam się po co poszedł, pewnie po ten akt.. akt poufności pomimo że to mi nie pasuje podpisze to i pojadę do domu. Jestem ciekawa co będzie dalej, czym mnie jeszcze zaskoczy. Nie wiem dlaczego jestem taka szczęśliwa chyba on tak na mnie wpływa, ale muszę o tym zapomnieć i zająć się tym co mam na prawdę. Alex, kocham go i nie mogę tego więcej mu zrobić to było okropne pomimo to zgodzę się na warunki mojego szefa. Gdy wrócił dokończyłam już jedzenie i bez tłumaczenia wzięłam od niego długopis i podpisałam papier.
- Ja muszę się zbierać dziękuję za wszystko i widzimy się w pracy a i wyglądasz bardzo seksownie bez koszuli. - Powiedziałam idąc na górę założyć jeszcze spodnie po czym po cichu wychodzę mijając pewną starszą, no dobra nie taką starą gdzieś po 40 panią, która wchodziła do jego mieszkania ominęliśmy się w drzwiach wejściowych. Napewno nie kochanka ani matka więc kim ona jest? Postanowiłam się nie zmartwiać, włączyłam swoją ulubioną piosenkę Taylor Swift " Style " którą miałam na płycie i pojechałam w kierunku swojego domu. Wczoraj Alexa nie było mam nadzieje że nie wrócił i nie będzie na mnie zły, bo bym sobie tego nie wybaczyła. Wjechałam na parking i wyszłam z samochodu. Cholera, on już jest w domu. Niepewnym krokiem wchodzę do domu gdzie czeka już na mnie siedząc na kanapie. Gdy mnie widzi wyłącza telewizor i podchodzi do mnie a mi zaczyna serce szybciej bić zachowuje się poważniej niż zwykle. Szybko siadam a on spogląda na mnie. - Powiesz mi gdzie byłaś?
- U Mindy. - Powiedziałam pewnie to zawsze mówię i mi wierzy. Zawsze to była prawda chyba mi uwierzy, przecież nie ma powodu wątpić. Niepewnie się do niego uśmiechnęłam i złapałam jego dłoń.
- A jaka jest prawda?
- O czym ty mówisz przecież nie kłamie! - Powiedziałam zła już unosząc głos, zawsze mi ufał a teraz tak nagle przestał? - Violetta nie kłam byłem u niej a ciebie tam nie było i powiedz mi prawde!
- Le.. to znaczy Alex ja..
- Poczekaj powiedziałaś Le?
- Pomyliło mi się o co ci chodzi mam wiele przyjaciółek w tym mieście.
- Okłamujesz mnie i czekam na prawdę zdradziłaś mnie? - To co powiedział zraniło mnie, ale powiedział prawde zrobiłam to I teraz żałuję strace go a on mi nie wybaczy.
- Alex ja... - On nie dał mi jednak nic powiedzieć tylko uderzył mocno w stół a ja się przeraziłam nienawidzę agresji, boje się tego najbardziej.
- Wiem że u niego byłaś! Wiem to przyznaj się!
- Alex proszę uspokój się, boje się ciebie. Daj mi to wytłumaczyć.. - Mówiłam juz to ze szlochem co ja sobie myślałam? To było oczywiste że mnie rozgryzie.
- A jaka jest prawda? No powiedz po co u niego byłaś?
- Skąd to wiesz?
- Widziałem jak tam wchodzisz makijaż, płaszcz kto tam wie co było pod tym...
- Alex to nie tak ja... Tak ja cie zdradziłam, ale żałuję i nigdy więcej tego nie zrobię obiecuje ci, uwierz mi. - Z niedowierzaniem podchodzi do mnie i łapie mój podbródek, po czym czuje jak mnie uderza a ja upadam na podłogę.
- Dziwka!
- Aalex pprosze... - Mówiłam mimo bólu.
- Wynos się stąd teraz albo cię zgwalcę. No już na co czekasz wynocha! Wynoś się z mojego domu i masz na to 30 sekund. - Patrze na niego z niedowierzaniem a on znów mnie uderza, ale mocniej nie sądziłam ze kiedyś mi to zrobi.
- Aalex proszę nie rób mi tego proszę nie bij mnie. - Zrobił to jeszcze 2 razy po czym zostawiając mnie w szoku wychodzi przed tym dodając ze jak mnie jutro tu zobaczy to może nie ręczyc za siebie. Szybko rozstrzęsiona biorę jedna walizkę i pakuje się. Łzy noe przestają płynąć a ja nie mogę się ruszyć. Tyle się wydarzyło najpierw się do mnie dobierał nie chciałam tego idę do Leona to tez było źle a teraz mnie pobił nigdy mu tego nie wybacze. Boje się nawet wyjść na ulice lub zobaczyć jak wyglądam.
Przetarłam łzy i zrobiłam mocny makijaż, zabrałam wszystko co ważne po czym wyszłam z domu, zacznę nowy etap tylko gdzie ja mam teraz mieszkać? Patrze na mój samochód, chwila zabrał go jak on mógł co ja mam teraz robić? Do wieczora chodzę po mieście błakając się i płacząc. Zmęczona usiadłam na ławce, niestety los jest dziś dla mnie tak dobry że zaczął padać deszcz. Mindy nie będzie 2 tygodnie, Ludmiła wraca za tydzień i co ja mam zrobić? Po wypiciu jednego piwa w klubie wpadłam na pomysł, który jak zwykle wykorzystałam. Droga od klubu do niego zajęła mi 43 minuty a mi nogi odpadają dzwonie dzwonkiem i czekam aż mi otworzy gdy tylko to zrobił nie mogłam wytrzymać rozlakałam się jak dziecko i wtulilem się w niego mocno.
- Proszę cię nie zostawiaj mnie dziś, pozwolisz mi tu przenocować? Proszę. - Szepnęłam załamana.

----
Podoba wam się?

3 komentarze:

  1. Super opowiadanie, jednak muszę przeczytać poprzednie rozdziały, bo nie czytałem wszystkich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne trochę niżej są :) mam nadzieje ze znajdziesz

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się zwrot akcji. Z wyczekiwaniem czekałam n kolejny rozdział. :) Trzymaj tak dalej. ;)

    OdpowiedzUsuń

Wasze komenarze są dla mnie wszystkim. To co napiszesz jest dla mnie najważniejsze :)