piątek, 20 maja 2016

[Opowiadania] Rozdział 15

Jeśli ktoś dopiero 1 raz zagląda do mojego opowiadania i jeszcze nie czytał żadnego rozdziału to zapraszam na to opowiadanie o Leonettcie. Reszta nizej. Przepraszam za to ze nie było przez 2 tygodnie i proszę mi napisać opinie na temat owego rozdziału. 
Miłego czytania :*
---


Oczami Violetty :
Ashley! Jakaś tam blondynka co pewnie ma w głowie wodę sodową i cycki powiększene. Wzdycham na myśli że właśnie to Leona kręci. Podchodzę do rolet i odsuwam jedną by zobaczyć czy tego idioty nie ma w pobliżu. Uf na szczęście. Ponownie siadam przy jego biurku, kurde on to może się poczuć jak królewicz. To nie fer że ma większe biurko, fotel z masażem i większą przestrzeń. A może fer? W końcu on tu jest szefem. Nie mogę się powstrzymać i sięgam po umowę, która leży na biurku. Jak dobrze że zrozumiała że nie ma tu miejsca dla niej i tylko ja mogę być jego uleglą a ona na to nie zasługuje. Chwila co? Nie! Nie mogę czuć się zazdrosna kontrakt z nim trwałby jedynie 3 miesiące a potem koniec, zostają tylko relacje asystentka, szef i tego się trzymajmy. Trochę to długie, ale lubię czytać więc wzięłam się za to od razu. Na początek przekartkowalam strony i zobaczyłam ile jest pod punktów. Boże, 21 pod punktów i to nie koniec. ( jesli ktoś chce przeczytać ci będzie musiała robić jeśli zostanie jego uleglą niech napisze do mnie na priv ta osoba, wyślę jej linki :) )
To o czym myślałam a to co przeczytałam. Leonie chyba jesteś chory myśląc że się na to zgodzę, same kajdanki to już dla mnie dużo. Szybko odkładam kartki i wypuszczam głośno powietrze nie wiedząc że w pomieszczeniu siedzi już Leon, dokładnie przede mną i bacznie mnie obserwuje. Nie mam na nic siły i jeszcze kac, czemu tak dużo piłam?
Oczami Leona:
Z 10 telefonów od Ashley a gdy w końcu odbieram sprawa się wyjaśniła, Violetta. Kto by się tego nie spodziewał przecież to w końcu osoba która musi stwarzać mnóstwo problemów i ciągle się na mnie wydzierać, tym razem przegieła, limit przewinień Violetty się skończył. Gdy wchodzę do mojego gabinetu po cichu widzę ją bardzo skupioną, czytającą jak myślę kontrakt między Uleglą a Panem, nie chcąc jej przeszkodzić siadam przed nią i obserwuje jej reakcje na wszystko. Gdy tylko odkłada kartki zaczynam mówić. - Nie będę ci prawił rozkazów... Albo wiesz co będę! - Powiedziałem zły głośniej, byłem zły, naprawdę zły.
- Po pierwsze nie tykaj się żadnych z moich uległych. Po drugie nie bierz tego co jest Ci zakazane. Po trzecie nie masz prawa wyrzucać stąd nikogo, rozumiesz?
- Po pierwsze myślałam że to ktoś kto chce coś ukraść dopiero gdy wyszła zrozumiałam żyto twoja uległa, bo zostawiła to. Po drugie nie biorę jak leżało to ja to mogłam przeczytać, nie mam w regulaminie nic o tym że nie mogę brać rzeczy z twojego biurka a po trzecie mogę jeśli dla mnie to jest ważne. - A może ty jesteś zazdrosna?
- A może zejdź na ziemie?
- Wiesz co chce ci podziękować za to że nie jestem taka jaka byłam kiedyś dzięki temu że Cię poznałam nie zwracam na ciebie uwagi.
- Violetta..
- Pieprz się Verdas!
- Znów sobie pójdziesz, uciekniesz?
- Uciekanie jest dla leszczy ja idę się przejsc będę za góra 2 godziny. - Prychnalem i pokiwalem glowa.
- Będę czekał.
Wyszła a ja usiadlem nie chciałem tego, nie chciałem jej zmieniać, niszczyć. Nie chciałem by poznawala mnie. Musze wszystko komuś opowiedzieć, nie mzoe tak być. Musze się z NIM spotkac.
Oczami Violetty :
Wybiegłam z biura do autobusu. Widzialam jak wchodził do pokoju po czym chował klucz do jego sypialni na pewno gdzieś jest musze go znaleźć i rozejrzeć się po tym ciemnym, przerażającym miejscu. Po 30 minutach jestem juz pod domem i wyciągam kluczyki. Szybko zdjęłam buty i pobiegłam do jego sypialni zaczynając szukać o dziwo a może nie, bo wszystko jest tam prawie czarne szukam czarnego klucza. Dlaczego ten człowiek jest taki ponury, skryty i pociągający coraz bardziej chociaż strasznie mnie irytuje? Dowiemy się w swoim czasie. Niby nie jest taka duża ta sypialnia, ale okazuje się wielka, martne szanse na odnalezienie tego małego kluczyka. Chwila gdybym ja nim była gdzie bym go schowała? Juz wiem. Chwile później siedziałam na jego fotelu z szerokim uśmiechem. Wiedziałam że to będzie banał. Każdy facet, nawet Leon schował by kluczyk pod poduszka i tak się stało. Spojrzałam na swój zegarek. Violetta zamiast się obijac, zacznij
zwiedzać "czarny pokój". Weszłam do po paru minutach wahania i zapalilam światło by nie było tak ponuro. Ten pokój jest po prostu straszny. Nie chodzi mi o meble tylko o wystrój. Od razu po moim ciele przechodzą ciarki, odrażające miejsce. Po co tu weszlam? Zżerała mnie ciekawość. Podchodzę do stoiska z biczami i przypominam sobie pierwszy raz. Uśmiecham się delikatnie do siebie w duchu i przyjeżdżam dłonią po jednym z nich. Będzie strasznie boleć? Tego się nie dowiem jeśli nie podpisze tego dziadostwa. Chce otworzyć szafki, ale okazuja się zamknięte. Jaki pan pomysłowy panie Verdas, och jest dość mądry i nic nie mogę tu innego znaleźć, strasznie się boje i pragnę zarazem bardzo tego człowieka tylko czego pragnę bardziej?

Po niecałych 3 godzinach, tak, tak spóźnie się, wracam do firmy gdzie widzę go rozmawiającego Leona z jakąś kolejna cycatą lala. Co ma mnie to obchodzić? Nic. A dlaczego obchodzi? Nie wiem. Omijam ich kręcąc posladkami i wchodzę do swojego biura. Spoglądam na Leona który siada na przeciwko mnie i podaje mi arkusz.
- Podpiszesz to czy nie?
~~~Przeszłość~~~
Oczami Leona :
Kolejny raz u psychologa dziecięcego gdzie mają nas za dzieci, gratulacje. Czyżby ślepota w tym wieku? nie mozliwe.
- Ile lat? - Pyta a ja ciągle się wierce i wzdycham.
- 15 nie widać?
- Która klasa?
- 2 gimnazjum.
- Nie zdałeś?
- A to problem?
- Nie, nie. - Mówi i coś zapisuje po czym zapada cisza. Cisza której nienawidzę i zaraz kogoś normalnie uderze.
- A on? - Pyta. W końcu odezwał się i coś nie jest na mnie.
- Tyle samo. - On w odróżnieniu ode mnie nie lubi za dużo gadać więc powiedziałem za niego.
Nienawidzę go nienawidzę, zawsze jest bardziej doceniany ode mnie, TO JUŻ KONIEC.
~~~Teraźniejszość ~~~
Spogląda na mnie brązowymi, pięknymi oczami, to trzeba przyznać i chce coś powiedziec lecz nie może.
- Violetta.
- Tak podjęłam decyzję chcę tam pójść, ale nie podpisze tego h*jostwa.

-----------------
I jakie wrażenia?

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Naprawdę dobrze wyszedł. Czekam na następny ;)
    simplyzosia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
    disney-pol.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń

Wasze komenarze są dla mnie wszystkim. To co napiszesz jest dla mnie najważniejsze :)