Dwa tygodnie pozniej.
Diego trafil do wieziena za grozenie mi i porwanie corki. Ja z Anastazja codziennie chodze do psychologa dzieciecego, to co sie jej przydarzylo Ana w nocy budzi sie z placzem. Szkoda mi corki, nie daruje Hernandesowi tego co zrobil mojej corce. Anastazja juz od kilku dni nie chodzi do przedszkola, bo boi sie, ze znow ktos ja porwie i pobije. Jestesmy w tej chwili u psychologa, tylko Ana rozmawia z pania doktor, bo z nikim wiecej nie chce.
V. Pani Doktor i co z moja corka?
Dr. Pani Castillo, cieszy mnie to, ze pani corka otwiera sie i mowi wszystko. Ta traume co przechodzi bedzie miala ja do konca zycia. Ale od dwoch tygodni zaczela sie usmiechac.
V. Cieszy mnie to bardzo, cos jeszcze mowi prucz tej katastrofy?
Dr. Tak, mowi ze chcialaby aby jej tata byl pan Leon.
V. Och.
Dr. Tak, mowi ze przymin czuje sie bezpieczna.
V. Rozumiem pani doktor i dziekuje.
Dr. Do uslug.
V. Do widzenia, chodz Anastazjo.
Dr. Do widzenia pani Castillo. Powodzenia Annie.
Wyszlismy z poradni kierujac sie do mojego auta. Wzielam Ane na rece i posadzilam ja do fotelika samochodowego. Pojechaliamy w strone domu, Anastazja zasnela po drodze, nie dziwie sie jej tyle nocy nie przespanych. Bylismy juz pod domem. Ana jeszcze spala. Widzialam przez okno, ze ktos jest w moim domu, to pewnie Leon, on ma tylko klucze do mojego mieszkania. Zostawilam corke w aucie na chwile i weszlam do domu. Nie mylilam sie to byl Leon.
L. Och, skarbie juz wrocilas.
V. Tak, pomozesz mi z Ana, bo zasnela mi po drodze.
L. Oczywiscie.
Wiec poszlismy do mojego samochodu. Leon wzial Anastazje na rece i kierowal sie do jej pokoju. Ja weszlam do domu zaraz po nim.
Poszlam do kuchni zrobic sobie herbaty. Przyszedl Verdas.
V. Chcesz herbaty, akurat gotuje wode.
L. Tak poprosze.
V. Dobrze.
L. I jak bylo u psychologa?
V. Calkiem dobrze, pani doktor powiedziala, ze Anastazja zaczela sie otwierac i zaczela wszystko mowic.
L. Naprawde?
V. Tak.
L. To bardzo dobra wiadomosc.
V. Tez tak sadze. Aaa ... przypomnialo mi sie, mowila tez, ze chcialaby abys ty byl jej tata.
L. Och.
V. Tez bylam w szoku.
L. Rozumiem. - powiedzial i usmiechnal sie.
V. Wiesz co Leon?
L. Co?
V. Kocham Cie.
L. Wiem Violu ja Ciebie tez. - przytulil mnie. - mam dla ciebie i Any propozycje.
V. Jaka?
L. Przeprowadzcie sie do mnie.
V. Leon nie mozemy.
L. Dlaczego?
V. Za krotko sie znamy.
L. Wiem, ale ja sie przy tobie czuje jakbym cie znal cale zycie. No prosze zgodz sie.
V. Musze sie zastanowic.
L. Dobrze.
Byl juz pozny wieczor. Anastazja jeszcze spala.
L. Moze ja juz pojde, bo juz pozno jest.
V. Moze zostaniesz na noc?
L. Wporzadku. Dobrze.
Wzial mnie na rece i szedl do mojego pokoju.
V. Leon co ty wyprawiasz? - zaczelam sie smiac pierwszy raz od dwoch tygodni. Loen sie nie odzywal, tylko dawal mi delikatne pocalunki w ramie.
L. Zgodz sie, zebys ty i Ana zamieszkaly ze mna.
V. Leon, ale to szalone, prawie sie nie znamy.
L. No to sie poznamy bardziej.
Weszlismy do mojego pokoju. Leon polozyl mnie do mojego lozka i zaczal calowac namietnie.
L. Jestes moja! - mowi, podkreslajac kazde slowo. - rozumiesz to?
V. Tak.
Zaczal mnie rozbierac. No wiecie co moglo sie wydarzyc.
Po tym wspanialym ,, Sporcie" zasnelam wtulona do Leona. Obudzily mnie krzyki Anastazji.
A. Mamo!
L. Co jest?
V. Ana sie obudzila, ja tak mam codziennie Leon. Pojde do niej.
Ubralam szybko szlafrok i pobieglam do corki.
V. Co jest Ana? Zly sen? - przytulilam ja.
A. Tak mamusiu, boje sie. - zaczela plakac.
V. Nie placz kochanie. To tylko zly sen.
A. Wiem mamusiu, ale ja nie chce widziec tego pana wiecej, boje sie go.
V. Wiem corciu, wiem. - przyszedl do Anastazji pokoju Leon.
L. Dlaczego moje slonce placze?
A. Tatus!
Ana wyrwala sie z moich objec i pobiegla do Verdasa.
L. Juz spokojnie malenka. Co sie stalo?
A. Mialam zly sen tatusiu.
L. Co ci sie snilo?
A. Ten zly pan.
L. Nie placz skarbie, tego pana nigdy juz nie zobaczysz.
A. Naprawde?
L. Tak, a jak sie ten pan pojawi znowu tata cie obroni.
A. Dobrze, kocham cie tato. - powiedziala i przytulila sie do Leona.
L. Ja ciebie tez Anastazjo. Poloz sie i spij spokojnie.
A. Dobrze.
Ana zasnela szybko. Ja z Leonem poszlismy do mojego pokoju.
L. I co zastanowilas sie z przeprowadzka do mnie?
V. Tak.
L. Serio?
V. Tak, ja i Ana przeprowadzimy sie do ciebie. Ana cie uwielbia i traktuje ciebie jak ojca.
L. Zauwazylem to. - zasmialismy sie.
V. Jestem zmeczona, ide spac. Dobranoc Kochanie.
L. Dobranoc malenka.
Zasnelam szybko przytulona do Verdasa.
Kilka dni pozniej. Ja i Anastazja sie przeprowadzamy do Leona. Ana jest tak szczesliwa i nie ma juz tych koszmarow.
A. No mamo chodz, szybciej.
V. Juz ide, ide corciu.
Zamykalam drzwi swojego domu i weszlam do auta Leona.
L. Gotowa?
V. Tak.
L. To dobrze. Ciesze sie, ze bedziecie ze mna mieszkaly.
A. Ja tez tatusiu.
Jedziemy do domu Verdasa. Trzydziesci minut pozniej jestesmy na miejscu. Pierwsza wychodzi z auta Ana.
A. Wow! Ale duze podworko.
L. Tak. Zamowilem juz dla ciebie plac zabaw, aby sie nie nudzila.
A. Naprawde?
L. Tak, jestes moja ksiezniczka i bede ci kupywal co tylko bedziesz chciala.
V. Leon, nie rozpieszczaj jej.
A. Dziekuje tato.
L. Nie ma za co skarbie. Wejdz do domu, pani Julietta pokaze ci twoj pokoik.
A. Dobrze.
Ana pobiegla w strone domu.
V. Nie moge jeszcze uwierzyc, ze tu bede z toba mieszkac.
L. Ja tez nie.
Tydzien pozniej. Leon zaprosil mnie na kolacje do ekskluzywnej reustauracji. Anastazja zostala w domu z pania Julietta i Hektorem.
Ubralam sie szykownie. Do reustauracji zawiozl mnie Omar, ochroniaz Leona.
O. To tu prosze pani.
V. Dziekuje Omar.
O. Przjemnosc po mojej stronie.
Weszlam do srodka i od razu ujrzalam Verdasa. Byl ubrany w ciemno szary garnitur i biala koszule i srebny krawat.
L. Violetto, przyszlas.
V. Tak, nigdy bym nie odmowila kolacji z Toba.
L. Prosze usiadz.
V. Dziekuje.
L. Slicznie wygladasz.
V. Dziekuje Leon.
L. Zaprosilem cie na ta kolacje bo chce ci cos powiedziec.
Wstal, podeszedl do mnie, kazal mi wstac i kleknal na jedno kolano. Chyba on nie chce...
L. Violetto Castillo, uczynisz mnie najszczesliwszym czlowiekem na swiecie i zostaniesz moja zona?
CDN ...
------------------
Oto rozdział 11 :)
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Komentarze mile widziane :)
Aaaaa, zgódź się Viola, zgódź się!!!
OdpowiedzUsuńDzięki,za dedykacje!
OdpowiedzUsuńAAAAAAaaaaaaaaaaa Viola na co czekasz zgódź się!!!Tylko proszę nie pisz o tym że się nie zgodziła.
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńOby tylko Viola przyjęła zaręczyny :D
Super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAle genialny tekst! Jeszcze tutaj wpadnę nie raz! Koniecznie zajrzyj też do mnie: KrainaDisneya.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? Już nie nie mogę się doczekać 😊
OdpowiedzUsuń12 października czyli w poniedziałek
OdpowiedzUsuńHej pytanko nie masz polskich znaków, bo brakuje
OdpowiedzUsuń