MAM NADZIEJĘ, ŻE PIERWSZY ROZDZIAŁ WAM SIĘ SPODOBA! JEŚLI TAK NIE ZAPOMNIJCIE ZOSTAWIĆ KOMENTARZA! ZAPRASZAM DO CZYTANIA!
Wysiadłam z samolotu o 6.10 Było jeszcze bardzo wcześnie więc postanowiłam pójść trochę pozwiedzać miasto. Byłam zachwycona pięknem tego miasta... dotąd nie wyjeżdżałam z Meksyku dlatego byłam w lekkim szoku kultury, ludzi, krajobrazów! Szłam tak uliczkami Buenos Aires gdy nagle zobaczyłam małą kafejkę, zaburczało mi w brzuchu i spojrzałam na zegarek, była już 7:58. Postanowiłam więc wstąpić tam i coś zjeść. Gdy weszłam zobaczyłam kilka stolików, oraz ladę za którą stała dość wysoka, ładna brunetka z okularami.
Wysiadłam z samolotu o 6.10 Było jeszcze bardzo wcześnie więc postanowiłam pójść trochę pozwiedzać miasto. Byłam zachwycona pięknem tego miasta... dotąd nie wyjeżdżałam z Meksyku dlatego byłam w lekkim szoku kultury, ludzi, krajobrazów! Szłam tak uliczkami Buenos Aires gdy nagle zobaczyłam małą kafejkę, zaburczało mi w brzuchu i spojrzałam na zegarek, była już 7:58. Postanowiłam więc wstąpić tam i coś zjeść. Gdy weszłam zobaczyłam kilka stolików, oraz ladę za którą stała dość wysoka, ładna brunetka z okularami.
- Dzień dobry! - przywitałam się. Brak reakcji.
- Proszę pani!
- Co? A... przepraszam... dzień dobry, yy czy coś pani podać? - spytała zawstydzona.
- Poproszę koktajl truskawkowy i rogala z toffi.
....
Po chwili czekania dostałam zamówienie. Obróciłam się... i na kogoś wpadłam!
Cały koktajl wylądował na koszuli jakiegoś chłopaka.
Cały koktajl wylądował na koszuli jakiegoś chłopaka.
- Ja... Przepraszam - krzyknęłam zawstydzona.
- Proszę wytrzyj... - podałam mu chusteczki, ale niestety upadły mi.
- Nic się nie stało. - powiedział ściągając koszule.
Ujrzałam jego umięśniony tors... Gapiłam się na niego chwilę, aż w końcu uśmiechnął się do mnie, puścił mi oczko i wyszedł.
W końcu zdałam sobie sprawę z tego, że stoję na środku kafejki, koło mnie leży rozlany koktajl i wszyscy się na mnie patrzą...
- Przepraszam czy wszystko w porządku? - usłyszałam głos kelnerki.
- Tak... ja... - zaczęłam.
- Może pani pomóc? - zapytała uśmiechając się.
- Gdybyś mogła... - obie w szybkim tempie posprzątałyśmy z podłogi rozlany koktaj i resztki mojego rogalika.
Gdy skończyłyśmy dziewczyna zaproponowała mi jeszcze jeden koktajl na koszt firmy, lecz wolałam nie ryzykować... może tym razem napój wylądował by na moim ubraniu. ..
- A tak w ogóle to jestem Carolina. Nie widziałam cię tu wcześniej, dopiero przyjechałaś? - usłyszałam pytanie.
- Ja jestem Karol i tak. Dzisiaj się przeprowadzam i będę pracować u rodziny...yy... Parelli? Paskarendi? Nie pamiętam.
- Pasquarelli? - zapytała z rozbawioną miną.
- Ahh. Faktycznie, ale mogę wiedzieć co cię tak śmieszy? - zaczęłam się denerwować
- Przekonasz się jak tam pójdziesz. - zaśmiała się - a teraz wybacz. Muszę wracać do pracy, ale jakby co to wiesz gdzie mnie szukać. - powiedziała i znikła za ladą.
spojrzałam na zegarek. Była już 9.00!
- O nie zaraz się spóźnię! - krzyknęłam na głos i pobiegłam w stronę drzwi.
- Taxi! Taxi! - zaczęłam krzyczeć. W końcu udało mi się jakąś złapać.
- Do posiadłości rodziny Pasquarelli! - powiedziałam do taksówkarza i zapięłam pasy...
- Błagam szybciej! - krzyczałam do taksówkarza na przemian patrząc na zegarek... zostało mi 11 minut by stawić się w posiadłości!
Nagle taksówka zatrzymała się.
- Dlaczego się pan zatrzymał? ! - spytałam zmieszana.
- Bo to już tutaj - powiedział.
Podałam mu banknot 5 dolarowy i wyszłam z taksówki... Moim oczom ukazała się wielka, piękna rezydencja.
- To mój nowy dom- pomyślałam.
PODOBA WAM SIĘ 1 ROZDZIAŁ OPOWIADANIA? JAK MYŚLICIE CO SIĘ DALEJ WYDARZY?
W końcu zdałam sobie sprawę z tego, że stoję na środku kafejki, koło mnie leży rozlany koktajl i wszyscy się na mnie patrzą...
- Przepraszam czy wszystko w porządku? - usłyszałam głos kelnerki.
- Tak... ja... - zaczęłam.
- Może pani pomóc? - zapytała uśmiechając się.
- Gdybyś mogła... - obie w szybkim tempie posprzątałyśmy z podłogi rozlany koktaj i resztki mojego rogalika.
Gdy skończyłyśmy dziewczyna zaproponowała mi jeszcze jeden koktajl na koszt firmy, lecz wolałam nie ryzykować... może tym razem napój wylądował by na moim ubraniu. ..
- A tak w ogóle to jestem Carolina. Nie widziałam cię tu wcześniej, dopiero przyjechałaś? - usłyszałam pytanie.
- Ja jestem Karol i tak. Dzisiaj się przeprowadzam i będę pracować u rodziny...yy... Parelli? Paskarendi? Nie pamiętam.
- Pasquarelli? - zapytała z rozbawioną miną.
- Ahh. Faktycznie, ale mogę wiedzieć co cię tak śmieszy? - zaczęłam się denerwować
- Przekonasz się jak tam pójdziesz. - zaśmiała się - a teraz wybacz. Muszę wracać do pracy, ale jakby co to wiesz gdzie mnie szukać. - powiedziała i znikła za ladą.
spojrzałam na zegarek. Była już 9.00!
- O nie zaraz się spóźnię! - krzyknęłam na głos i pobiegłam w stronę drzwi.
- Taxi! Taxi! - zaczęłam krzyczeć. W końcu udało mi się jakąś złapać.
- Do posiadłości rodziny Pasquarelli! - powiedziałam do taksówkarza i zapięłam pasy...
- Błagam szybciej! - krzyczałam do taksówkarza na przemian patrząc na zegarek... zostało mi 11 minut by stawić się w posiadłości!
Nagle taksówka zatrzymała się.
- Dlaczego się pan zatrzymał? ! - spytałam zmieszana.
- Bo to już tutaj - powiedział.
Podałam mu banknot 5 dolarowy i wyszłam z taksówki... Moim oczom ukazała się wielka, piękna rezydencja.
- To mój nowy dom- pomyślałam.
PODOBA WAM SIĘ 1 ROZDZIAŁ OPOWIADANIA? JAK MYŚLICIE CO SIĘ DALEJ WYDARZY?
Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń