czwartek, 6 października 2016

[Opowiadania] ROZDZIAŁ 1 ~ "Nowy dom" | Ruggarol

MAM NADZIEJĘ, ŻE PIERWSZY ROZDZIAŁ WAM SIĘ SPODOBA! JEŚLI TAK NIE ZAPOMNIJCIE ZOSTAWIĆ KOMENTARZA! ZAPRASZAM DO CZYTANIA! 


Wysiadłam z samolotu o 6.10 Było jeszcze bardzo wcześnie więc postanowiłam pójść trochę pozwiedzać miasto. Byłam zachwycona pięknem tego miasta... dotąd nie wyjeżdżałam z Meksyku dlatego byłam w lekkim szoku kultury, ludzi, krajobrazów! Szłam tak uliczkami Buenos Aires gdy nagle zobaczyłam małą kafejkę, zaburczało mi w brzuchu i spojrzałam na zegarek, była już 7:58. Postanowiłam więc wstąpić tam i coś zjeść. Gdy weszłam zobaczyłam kilka stolików, oraz ladę za którą stała dość wysoka, ładna brunetka z okularami.
 - Dzień dobry! - przywitałam się. Brak reakcji. 
- Proszę pani! 
- Co? A... przepraszam... dzień dobry, yy czy coś pani podać? - spytała zawstydzona.
 - Poproszę koktajl truskawkowy i rogala z toffi. 
.... 
Po chwili czekania dostałam zamówienie. Obróciłam się... i na kogoś wpadłam!
Cały koktajl wylądował na koszuli jakiegoś chłopaka. 
- Ja... Przepraszam - krzyknęłam zawstydzona. 
- Proszę wytrzyj... - podałam mu chusteczki, ale niestety upadły mi. 
- Nic się nie stało. - powiedział ściągając koszule. 
Ujrzałam jego umięśniony tors... Gapiłam się na niego chwilę, aż w końcu uśmiechnął się do mnie, puścił mi oczko i wyszedł.
W końcu zdałam sobie sprawę z tego, że stoję na środku kafejki, koło mnie leży rozlany koktajl i wszyscy się na mnie patrzą...
- Przepraszam czy wszystko w porządku? - usłyszałam głos kelnerki. 
- Tak... ja... - zaczęłam. 
- Może pani pomóc?  - zapytała uśmiechając się. 
- Gdybyś mogła... - obie w szybkim tempie posprzątałyśmy z podłogi rozlany koktaj i resztki mojego rogalika. 
Gdy skończyłyśmy dziewczyna zaproponowała mi jeszcze jeden koktajl na koszt firmy, lecz wolałam nie ryzykować... może tym razem napój wylądował by na moim ubraniu. ..

- A tak w ogóle to jestem Carolina. Nie widziałam cię tu wcześniej, dopiero przyjechałaś?  - usłyszałam pytanie.
- Ja jestem Karol i tak. Dzisiaj się przeprowadzam i będę pracować u rodziny...yy... Parelli?  Paskarendi?  Nie pamiętam.
- Pasquarelli?  - zapytała z rozbawioną miną.
- Ahh. Faktycznie, ale mogę wiedzieć co cię tak śmieszy?  - zaczęłam się denerwować
- Przekonasz się jak tam pójdziesz.  - zaśmiała się - a teraz wybacz. Muszę wracać do pracy,  ale jakby co to wiesz gdzie mnie szukać. - powiedziała i znikła za ladą.
spojrzałam na zegarek. Była już 9.00!
- O nie zaraz się spóźnię! - krzyknęłam na głos i pobiegłam w stronę drzwi.
- Taxi!  Taxi!  - zaczęłam krzyczeć. W końcu udało mi się jakąś złapać.
- Do posiadłości rodziny Pasquarelli!  - powiedziałam do taksówkarza i zapięłam pasy...
- Błagam szybciej! - krzyczałam do taksówkarza na przemian patrząc na zegarek... zostało mi 11 minut by stawić się w posiadłości!
Nagle taksówka zatrzymała się.
- Dlaczego się pan zatrzymał? ! - spytałam zmieszana.
- Bo to już tutaj -  powiedział.
Podałam mu banknot 5 dolarowy i wyszłam z taksówki...  Moim oczom ukazała się wielka, piękna rezydencja.
- To mój nowy dom- pomyślałam.


PODOBA WAM SIĘ 1 ROZDZIAŁ OPOWIADANIA? JAK MYŚLICIE CO SIĘ DALEJ WYDARZY? 

1 komentarz:

Wasze komenarze są dla mnie wszystkim. To co napiszesz jest dla mnie najważniejsze :)