wtorek, 14 marca 2017

[Recenzja] Miłość za wszelką Cenę ♥

Jak wiecie bądź nie, uwielbiam czytać książki. Jeżeli jakaś powieść mnie wciągnie potrafię spędzić cały dzień, tylko po to, aby dowiedzieć się co wydarzy się w owym świecie. Pewnie zauważyliście, że w drugiej połowie poprzedniego roku często publikowałam wpisy dotyczące przeróżnych powieści. Tym razem nie będzie inaczej. Dziś przygotowałam dla was recenzję kolejnej książki. Jeśli mam być szczera postanowiłam ją przeczytać tylko i wyłącznie z jednego powodu, usłyszałam, iż końcówka "rozwala system", a o lekturze po premierze będzie bardzo głośnio, ale czy tak naprawdę jest? Zapraszam!


 Leo unikał mojego wzroku. Nawet jeśli tego nie wiedział, teraz inaczej na mnie patrzył. To Coś nas zniszczyło. Mogło robić co chciało. Robiło to od lat. To coś we mnie płonęło. To Coś szeptało, że jestem do niczego, żebym nie miała nadziei. Teraz pragnęło więcej...

Jak zawsze zacznę od okładki, która tym razem nie do końca mnie do siebie przekonała. Na głównym planie możemy znaleźć smutną dziewczynę, blondynkę, trzymającą w ręku czerwonego, prześlicznego kwiatka. Jest ubrana w sukienkę koloru miętowego, świetnie komponującą się z tłem książki. Tyl jak zwykle nie różni się od innych powieści. Jak zawsze został tam umieszczony opis oraz dwie opinie, a jedna z nich należy od YouTuberki co mnie bardzo zaskoczyło lecz w pozytywnym znaczeniu tego słowa.

Na samym początku wspominałam, iż oprawą graficzną nie jestem do końca zachwycona, dlatego pozwólcie, iż po krótkim opisie przejdę do tego co jest na jej kartach. Niby historia zaczyna się bardzo niewinnie. Główna bohaterka wraz z mamą i bratem przeprowadza się do nowego miasteczka. Dom, w którym zamieszkała jest dość przerażający: "Grube, szare mury, puste okna, płaski dach". Ludzie opowiadali o nim wiele złych historii, w środku pachnie pleśnią, a budynek otacza woda (fosa) przez co Audrey jest jeszcze bardziej przerażona. Dodatkowo, mimo iż mama mówiła jej, że w owym miasteczku będzie jej lepiej, na pierwszy rzut oka tak nie jest. Niedaleko Folwarku mieszka przystojny Chińczyk o imieniu Leo, który wraz z ciocią przychodzi do rodziny głównej bohaterki w odwiedziny. Losy tej dwójki się splatają. Niestety nie wszystko toczy się jak w "Pięknej i Bestii", ponieważ dziewczynie w szkole nie idzie zbyt dobrze. Zazdrosna o nią Lizzy wygaduje o postaci same najgorsze rzeczy. Audrey, jak się pewnie domyślacie, nie jest normalną dziewczyną. Choruje. Widzi dziwne rzeczy, a nikt, włącznie z jej mamą, nie słucha jej wyjaśnień. Każe brać nastolatce tabletki, które źle na nią działają, izoluję ją od świata, choć mówi, że chce, aby miała znajomych.


Nie liczyło się to co mówiłam, to Coś mogło robić co chciało. Robiło to od lat, odwiedzało mnie i raniło. Czasami próbowałam wyobrazić sobie Coś jako dziewczynkę, taką jak ja, i odepchnąć ją od siebie, a wtedy jej twarz rozdzierała się i odklejała. Coś zrucało skórę jak wąż i kruszyło się w pył pomiędzy moimi palcami. 

Książkę przeczytałam dosłownie w ciągu kilku dni. Historia w niej zawarta wciąga i intryguje. Te niesamowite opisy, jeszcze bardziej zachęcają nas do kontynuowania przygód Audrey. Na górze napisałam wam dwa cytaty, które, jakby to powiedzieć, najbardziej trafiły do mnie. Jak wiecie bądź nie, ja nienawidzę niszczyć książek, dlatego każda, którą posiadam jest w prawie idealnym stanie. Tu było inaczej. Co 10 stron zaginałam róg i zaznaczałam jakiś cytat. Powieść różni się nieco od tych, które czytałam do tej pory. Jest to thriller psychologiczny, dlatego jeśli nie czujecie się na siłach, aby zmierzyć się z mega trudną historią, lepiej tego nie róbcie. Moja ocena wynosi 8/10 ♥

CZYTALIŚCIE JUŻ "MIŁOŚĆ NA WSZELKĄ CENĘ"? PODOBAŁA WAM SIĘ?

1 komentarz:

Wasze komenarze są dla mnie wszystkim. To co napiszesz jest dla mnie najważniejsze :)