niedziela, 6 września 2015

[Opowiadania] Rozdział 4


,, Dziś dzień w pracy był wspaniały. Leon znów mi pogratulował za świetne tłumaczenie, dziś musiałam tłumaczyć Włoski. Jest godzina 17:00. Wychodzę z pracy i od razu jadę do domu szykować się na kolacje z Panem Wyśmienitym. Byłam w domu o 17:30. Anastazja została do jutra u dziadków to dziś mam dzień wolny dla siebie. Dostałam e-maila na komórkę, zerkam na telefon i patrze, ze to e-mail od Leona. Skąd miał mój adres e-mail? Przecież mu nie podawałam, dziwne. 
_______________________
Adresat:Violetta Castillo
Temat: Nasza Kolacja
Nadawca: Leon Verdas
Panno Castillo. 
Już się nie mogę doczekać na nasza wspólną kolacje. Czekam z nie cierpliwością. 
Leon Verdas, prezes firmy NNTU.
_______________________
Od razu szybko mu odpisuje na e- maila.
-------------------------
Adresat : Leon Verdas
Temat: Nasza kolacja
Nadawca: Violetta Castillo
Szanowny panie Verdas. Tez się nie mogę  doczekać naszej wspólniej kolacji. A tak z ciekawości, skąd masz mój adres mejlowy? 
Violetta Castillo, asystentka pana L. Verdasa.
-------------------------
Po chwili szybko odpisał.
_______________________
Adresat:Violetta Castillo
Temat: A ...
Nadawca: Leon Verdas
A to moja słodka tajemnica ;)
Leon Verdas, prezes firmy NNTU.
______________________
Jeju co za prześladowca.
-------------------------
Adresat: Leon Verdas
Temat: Prześladowca
Nadawca: Violetta Castillo
Pan jest jakimś prześladowcą. Co pan jeszcze o mnie wie?
V.
------------------------
------------------------
Adresat: Violetta Castilo
Temat: Prześladowca?
Nadawca: Leon Verdas.
Prześladowca? Ja? 
Leon Verdas, prezes firmy NNTU.
_______________________
-------------------------
Adresat: Leon Verdas
Temat: ...
Nadawca :Violetta Castillo.
Tak proszę pana, jest pan prześladowcą. Musze kończyc, bo szykuje się własnie na kolacje z pewnym prześladowcą. ;)
V.
------------------------
Odpisałam i odłożyłam telefon na stolik. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam włosy szamponem jaśminowym. Wyszłam z kabiny, wysuszyłam włosy i poszłam do swojego pokoju szukać jakieś kreacji. Znalazłam sukienkę na ramiączka w kolorze łososiowym i jasne bolerko. Teraz trzeba poszukać jakiś butów. Poszłam do szafy z butami i znalazłam czarne czółenka. Idealne to tej sukienki. Założyłam na siebie białe koronkowe majteczki i bladoróżowy biustonosz. Załozyłam cieniutkie rajstopy z lykry i założyłam już sukienkę i czółenka. Była już godzina 19:15, wiec nie długo miał byc szofer Leona. Dostałam mejla.
______________________
Adresat: Violetta Castillo
Temat: ...
Nadawca : Leon Verdas 
Panno Castillo
Mój szofer na panią czeka.
Leon Verdas.
-------------------------
Już tu jest? Miał być o 19:30.
Ale czym wcześniej pojadę tym szybciej zobaczę Leona.
Wzięłam czarna kopertówkę i wyszłam z domu. Czeka na mnie wysoki mężczyzna, ma chyba ze dwa metry, no może przesadziłam. 
Szofer. Dobry wieczór Panno Castillo, proszę wsiadać, pan Verdas czeka na panią.
V. Dziekuję, yyy... Jak pan ma na imię?
Sz. Nazywam się Hektor proszę pani.
V. Milo mi cie poznać Hektor.
H. Mnie panią również.
V. To gdzie jedziemy.
H. Pan Verdas powiedział, że to niespodzianka, wiec nie mogę zdradzić tajemnicy.
V. Ok, wporządku, rozumiem.
Przez cala droge siedzielismy w milczeniu. Dokad mnie zabiera? Gdzie jedziemy? Mam tysiace pytan. Po 10 minutach jestesmy pod jakims wielkim domem, pewnie nalezy do Leona. Hektor otrzorzyl mi drzwi od samochodu.
V. Dziekuje Hektorze.
H. Przyjemnosc po mojej stronie.
Wyszlam z samochodu i w drzwiach wielkiego domu stal Verdas. Byl ubrany w ciemnogranatowy garnitur i czerwony krawat. Wyglada bosko. 
L. Witaj panno Castillo, milo mi cie widziec ponownie.
V. Dziekuje panie Verdas. - dalam blady usmiech.
L. Wejdz prosze, rozgosc sie.
V. Dziekuje.
Weszlam do wielkiego salonu. Byly obrazy roznych malazy ktorych nawet nie znam. Te obrazy musialy kosztowac tysiace. Czuje sie tu jak w galerii sztuk. 
V. Piekne obrazy. - mowie.
L. Dziekuje. Kupilem je kilka lat temu. 
V. Sa przepiekne.
L. Tak jak ty.
Na te slowa zrobilam sie purpurowa.
L. Slicznie wygladasz Violetto. Ta sukienka mi sie bardzo podoba.
V. Dziekuje panu, pan tez wyglada niczego sobie.
L. A dziekuje.
Weszlismy w glab salonu. Byl tam nie duzy stol, polozony na nim lniany obrus i rozne potrawy.
V. Ale ladnie wszystko przygotowane. Sam to zrobiles?
L. Nie. Kolacje przygotowala moja gosposia pani Julietta.
V. Wyglada przepysznie.
L. Nie wiedzialem co lubisz, wiec kazalem gosposi przygotowac wszystkiego po trochu.
V. Napewno twoja gosposia napracowala sie nad gotowaniem. Musi byc bardzo zmeczona.
L. Tak, dlatego dalem jej kilka dni wolnego.
V. I slusznie.
L. Czy pani uwaza, ze ja sie nie troszcze o pracownikow?
V. Nie, ja tylko... - przerwalam.
L. Chodz, zjedzmy cos.
V. Dobrze.
Usiedlismy przy stole. Na stole byly moje ulubione ostrygi w oliwie, mniam uwielbiam je. Leon usiadl naprzeciwko mnie. Nalozylam sobie na talerz kilka ostryg. Verdas nalal mi do kieliszka czerwonego wina, od razu wzielam lyk, mhmm bardzo smaczne. Pan Idealny tez sobie nalozyl ostryg i nalal wina.
L. Smacznego.
V. Dziekuje i nawzajem.
L. Dziekuje.
Wzielam ostryge do ust a Leon przygladal mi sie jak jadlam ostryge.
V. No co? - pytam.
L. Nic, nic, jedz.
Zjadlam kilka ostryg, byly naprawde bardzo dobre. Poprosilam Verdasa,aby mi nalal jeszcze wina. Po drugiej lampce wina czulam sie odwazniejsza.
V. Dlaczego mnie pan zaprosil na kolacje?
L. Chcialem uczcic nasza wspolprace z pania.
V. Aha, rozumiem. - wzielam duzy lyk wina 
Mozesz mi jeszcze nalac? - spytalam.
L. Oczywiscie. Prosze.
Nalal mi wina i znow wzielam duzy lyk.
V. Nalej jeszcze. - Violetta co cie wstapilo? Pyta sie moja podswiadomosc. Wlasnie dlaczego ja tak duzo pije?
L. Moze juz wystarczy? 
V. Nie! Nalej mi Verdas! - rozkazalam mu.
L. Violetto opanuj sie! 
V. Wiesz co ci powiem Verdas, jestes najlepsza osoba ktora w zyciu spotkalam.

V. I wiesz co ci jeszcze powiem? Tego pocalunku w twoim aucie nigdy nie zapomne. - alkohol mowil za mnie. Co ja bredze? 
I jeszcze raz bym to powtórzyła. - dodalam.
L. Przepraszam cie za ten pocalunek w samochodzie, poprostu ponioslo mnie i tyle.
V. Przyznaj Leon, ze cie pociagam. - Violka wes sie juz zamknij.
L. To prawda. - wstal z krzesla, podszedl do mnie, wziol mnie z krzesla i namietnie pocalowal.
L. Mowilem ci, ze jest cos w tobie i nie moge o tobie zapomiec. - chcialam cos powiedziec, ale alkohol nie dal mi szansy, zakrecilo mi sie w glowie i zemdlalam.
L. Cholera Violetta!
Uslyszalam jak krzyczy i dalej nic nie pamietam.
___________________________________________
Oto rozdział czwarty :) Myślę, że moje rozdziały się wam podobają :) 
Ask: @Chicaklon

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział :) nie mogę się doczekać, ci dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cały czas się uśmiechałam jak to czytałam :D
    A ta końcówka, Leoś uratuj ją xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuje i cieszy mnie to że ktos czyta moje opowiadania :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Wasze komenarze są dla mnie wszystkim. To co napiszesz jest dla mnie najważniejsze :)