Obudzily mnie promienie sloneczne. Ale mi jest goraco. Leon jest wtulony we mnie jak w poduszke. Dobrze mi sie dzis z nim spalo. Wczorajszego wieczoru nigdy nie zapomne. Leon jest cudowny w tym co robi. Kocham tego czlowieka, tylko boje sie mu o tym powiedziec, jak na to zareaguje. Po chwili Verdas sie budzi.
L. Dzien dobry skarbie, jak ci sie spalo?
V. Bardzo dobrze, a tobie?
L. Tez wyjatkowo dobrze.
V. Ciesze sie. Moze sniadanie?
L. Bardzo chetnie skarbie.
V. Na co masz ochote?
L. Na ciebie
V. Haha, a oprucz mnie? - zasmialam sie i pocalowalam go w policzek i wyskoczylam naga z lozka i zalozylam jego koszule.
L. Bosko wygladasz.
V. Dziekuje. - powiedzialam i potrzasnelam specjalnie tylkiem. Poszlam do kuchni cos przygotowac na sniadanie. Postanowilam zrobic nalesniki z syropem klonowym. Wyjelam z jego lodowki jajka, troche margaryny, poszlam szukac maki i cukru waniliowego. Jest, znalazlam, wzielam z szafki miske i drewniana lyzke. Wrzucilam dane produkty do miski i zaczelam mieszac. Wzielam ze stolu swoj telefon i sluchawki i zaczelam sluchac muzyki. Wlaczylam sobie piosenke Adama Lamberta - ,, Can't Let You Go", uwielbiam ta piosenke. Wzielam patelnie i wlaczylam kuchenke, polozylam na niej patelnie i nalalam oliwy z oliwek. Oliwa sie jeszcze rozgrzewala, wiec jeszcze raz rozmieszalam dobrze skladniki na nalesniki. Adam Lambert spiewal mi do ucha, w krotkiej chwili ktos zlapal mnie od tylu, ze strachu az podskoczylam. To byl Leon.
V. Matko! Leon! Wystraszyles mnie!
L. Przepraszam kotku, nie chcialem cie przestraszyc, przyszedlem do kuchni, bo poczulem wspanialy zapach czegos dobrego. Co dobrego gotulej Kobieto?
V. Nalesniki z syropem klonowym. Lubisz?
L. Tak, uwielbiam, tak jak ciebie. - powiedzial i dal mi buziaka.
V. Nalesniki beda zaraz gotowe.
L. Dobrze koteczku.
" Czemu tak do mnie mowi zdrobniale? "
V. Gotowe! - mowie i podaje mu talerz z nalesnikami i polewam je syropem.
L. Dziekuje kochanie.
" Kochanie" czy ja dobrze slusze?
V. Nie ma za co Leonie. - usiadlam naprzeciwko niego i dalam mu blady usmiech.
L. Bardzo dobre te nalesniki.
V. Dziekuje. - skonczylam jesc. - ja pojde sie umyc, nie masz nic przeciwko?
L. Nie, skadże, idz smialo.
V. Dziekuje. - powiedzialam i poszlam do jego lazienki. Zdjelam jego koszule i weszlam do kabiny prysznicowej. Poscilam wode, byla letnia, bardzo przyjemnie. Wzielam jego zel pod prysznic i zaczelam sie myc. Woda leciala glosno. Po 5 minutach Leon wszedl mi do kabiny prysznicowej, byl tylko w bokserkach, zaczal mi dawac delikatne pocalunki na szyji, odwrocilam sie do niego i zaczal mnie namietnie calowac. Wzial mnie na rece i owinelam swoje nogi wokol jego torsu. I tak sie calowalosmy caly czas. Woda ciagle leciala. Ten czlowiek mnie pragnie tu i teraz, ale ja bylam tak padnieta, ze nie dam juz rady.
V. Leon ja nie mam sil, moze jutro wrocimy do tego. - postawil mnie na podlodze. O nie, powiedzialam cos zlego?
L. Przepraszam kotku, nie chcialem cie przestraszyc, przyszedlem do kuchni, bo poczulem wspanialy zapach czegos dobrego. Co dobrego gotulej Kobieto?
V. Nalesniki z syropem klonowym. Lubisz?
L. Tak, uwielbiam, tak jak ciebie. - powiedzial i dal mi buziaka.
V. Nalesniki beda zaraz gotowe.
L. Dobrze koteczku.
" Czemu tak do mnie mowi zdrobniale? "
V. Gotowe! - mowie i podaje mu talerz z nalesnikami i polewam je syropem.
L. Dziekuje kochanie.
" Kochanie" czy ja dobrze slusze?
V. Nie ma za co Leonie. - usiadlam naprzeciwko niego i dalam mu blady usmiech.
L. Bardzo dobre te nalesniki.
V. Dziekuje. - skonczylam jesc. - ja pojde sie umyc, nie masz nic przeciwko?
L. Nie, skadże, idz smialo.
V. Dziekuje. - powiedzialam i poszlam do jego lazienki. Zdjelam jego koszule i weszlam do kabiny prysznicowej. Poscilam wode, byla letnia, bardzo przyjemnie. Wzielam jego zel pod prysznic i zaczelam sie myc. Woda leciala glosno. Po 5 minutach Leon wszedl mi do kabiny prysznicowej, byl tylko w bokserkach, zaczal mi dawac delikatne pocalunki na szyji, odwrocilam sie do niego i zaczal mnie namietnie calowac. Wzial mnie na rece i owinelam swoje nogi wokol jego torsu. I tak sie calowalosmy caly czas. Woda ciagle leciala. Ten czlowiek mnie pragnie tu i teraz, ale ja bylam tak padnieta, ze nie dam juz rady.
V. Leon ja nie mam sil, moze jutro wrocimy do tego. - postawil mnie na podlodze. O nie, powiedzialam cos zlego?
L. Dobrze. - i wyszedl caly mokry z kabiny prysznicowej.
Czy ja cos zle zrobilam? Jestem zmeczona ta wspaniala noca. Dlaczego on taki jest, taki zmienny.
V. Leon, czy ja cos zlego powiedzialam?
L. Nie.
V. Napewno?
L. Tak, jak nie chcesz to nie, nie bede cie zmuszal.
V. Dobrze.
I wyszedl z lazienki.
20 minut pozniej. Ubralam sie swoje ciuchy te co wczoraj mialam na sobie i wyszlam z jego pokoju do drzwi wyjsciowych. Ale w krotkiej chwili Leon zlapal mnie za reke.
L. Dokad idziesz? - Spytal.
V. Do rodzicow po Ane i do domu.
L. Nie zostaniesz?
V. Chcialabym, ale juz na mnie czas.
L. Dobrze. Odwiesc cie?
V. Jak chcesz.
L. To chodzmy. - wzial mnie za reke i weszlismy do jego Audi i odjechalismy.
W polowie drogi do rodzicow Leon sie odezwal.
L. Violu...
V. Tak?
L. Ciezko mi to przyznac, ale zakochalem sie w tobie.
Szczeka mi opadla. On mnie kocha? Nie wiem co odpowiedziec.
L. Violetto? No powiedz cos.
V. Leon powiedziales mi ostatnio, ze ty nie potrafisz kochac drugiej osoby, cos sie zmienilo?
L. Tak, ty mnie odmienilas Violetto.
V. Jak?
L. Nie wiem. Czuje sie jakby skrzydlate dziecko strzelilo mnie strzalą, i cos poczulem do ciebie, jak wparowalas mi do biura przewracajac sie, i jak cie podnioslem, poczulem jakis dreszcz.
" To nie tylko ja to poczulam."
V. Nie wiem co powiedziec Leon, jestem w szoku to co powiedziales.
L. Ja tez jestem Violu.
" No, teraz mam metlik w glowie, powiedziec mu, ze go kocham czy wszystko przemilczec? Nie wiem co juz myslec."
___________________________________________________________________
Wiem trochę mi ten rozdział nie wyszedł :(
Myślę, że się spodoba :)
Komentarze mile widziane :D
Całkiem spoko, czekam na następny rozdział. Może będzie w nim więcej akcji...?
OdpowiedzUsuńmyślę, że będzie :)
UsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Viola słucha Adama Lamberta :D
jak pisałam ten rozdział akurat słuchałam tej piosenki :P
UsuńSuper rozdział jak i poprzednie.Kiedy dasz nowy może jutro,bo umieram z ciekawości co będzie.
OdpowiedzUsuńno nie wiem nie wiem to tez jak wlascicielka pozwoli :) i w ogóle ciesze sie że ktos czyta te opowiadania :D
UsuńNiestety wszystkiego z umiarem. To blog i Disney'u opowiadania są dodatkowo, moze może... się zgodzie; D
Usuń