Dedykacja dla Julii Tomaszewskiej i jej przyjaciółki
Dedykacja dla całej redakcji Violetta2Polska
Dedykacja dla Tinistas Sofia
Oczami Leona :
,, Violetta długo nie wraca, mówiła, ze jedzie tylko do rodziców. Postanawiam więc zadzwonić do Germana ojca Violetty."
G. Halo?
L. Dobry wieczór panie Castillo, z tej strony Leon Verdas.
G. O witaj Leon.
L. Jest u państwa Violetta, bo jeszcze nie wróciła do domu.
G. Nie, wyjechała już jakieś 3-4 godziny temu. Jeszcze nie wróciła?
L. Własnie nie, martwię się o nią.
G. Nie wiem, możne jeszcze wróci.
L. Dziękuję panu, dobranoc.
G. Dobranoc Leon. - rozłączyłem się.
,, Mijają dwie godziny i nadal nie ma Violetty. Postanawiam wiec włączyć telewizor, akurat lecą wiadomości, podglaszam telewizor, żeby wszystko słyszeć."
" Dziś w Buenos Aires doszło do tragicznego wypadku, młoda kobieta ok lat 25 trafiła w drzewo, gdyż straciła panowanie nad samochodem. Na szczęście kobieta przeżyła i trafiła do miejskiego szpitala. Bliskich prosimy o kontakt, oto zdjęcie kobiety."
,, Jezu, przecież to Violetta! Biorę kluczyki od samochodu i kieruje się ku wyjściu.
J. Panie Verdas, czy coś się stało?
L. Tak pani Julietto, Violetta miała wypadek i trafiła do szpitala.
J. Matko Boska, biedna pani Castillo.
L. Zajmij się Anastazja i nic jej nie mów.
J. Oczywiście panie Verdas.
Wsiadłem do samochodu i kierowałem się w stronę szpitala.
Oczami Violetty :
,, Gdzie ja jestem? Dlaczego nie mogę otworzyć oczu? Co w ogóle się stało? Słyszę jakieś głosy."
Ktoś: Dziewczyna miała szczęście, parametry życiowe są w normie, ale jest w ciężkim stanie. Ktoś z rodziny się skontaktował?
Ktoś2: Jeszcze nie doktorze.
,, A wiec jestem w szpitalu i żyje, ale dlaczego nikt nie przyjechał, żeby zobaczyć co mi jest."
Oczami Leona :
,, W drodze do szpitala dzwonie jeszcze raz do Germana. "
L. German to znowu ja, przepraszam Cie, ze dzwonie o tak później porze.
G. Co się stało Leon?
L. Violetta miała wypadek i leży w szpitalu.
G. Boże chroń moja córkę.
L. Już jadę do niej.
G. Jedz Leon, tylko ostrożnie.
L. Dobrze proszę pana. - rozłączam się.
,, Jestem już pod szpitalem, wychodzę szybko z samochodu i biegnę do recepcji. "
L. Dobry wieczór, nie dawno tu przywieźli Violettę Castillo.
R. Tak proszę pana. Kim jest pan dla pani Castillo?
L. Mężem. - skłamałem, bo by mnie nie wpuścili do niej.
R. Proszę za mną ... Doktorze to jest mąż pani Castillo.
Dr. Dobry wieczór, pańska zona przeżyła ten tragiczny wypadek, straciła dużo krwi, ale zdołaliśmy ja uratować.
L. Dziękuję doktorze. Czy mogę do niej wejść?
Dr. Ależ naturalnie.
Oczami Violetty :
,, Znów słyszę jakieś glosy, jeden już słyszałam, to pewnie doktor, słyszę i drugi, ten głos brzmi znajomo. Zaraz, przecież to Leon! Jednak przyjechał. Czuje, ze łapie mnie za rękę."
L. Violetta, kochanie obudź się proszę.
" Chciałam coś powiedzieć, lecz nie mogłam z siebie nic wydusić, jestem nie przytomna. Chciałabym go przytulic i ucałować. "
L. Violu, proszę, Anastazja Cie potrzebuje, słyszysz? Proszę obudź się. - ,, Tak słyszę Cie Leon. Słysze, że płacze, jak go mi szkoda. "
,,Trzy dni później. Leżałam w łóżku szpitalnym jak jakaś roślinka, nie mogłam się ruszyć. Leon codziennie mnie odwiedza i nie odchodzi nawet na krok. Byli moi rodzice, Angie płakała. Bardzo tęsknię za Anastazja, brakuje mi jej. Coś pozwalało mi otworzyć usta i coś powiedzieć."
V. Leon! - słyszałam jak ktoś podbiega do mnie, pewnie Leon.
V. Wody, chce mi się pić.
L. Doktorze! Violetta chyba się wybudza!
Dr. Berenico, przynieś wody do picia.
B. Już niosę doktorze.
L. Violu kochanie, masz pij.
,, Napiłam się trochę. Powoli otwierałam oczy, pierwsze co ujrzałam to Leona."
V. Gdzie ja jestem?
L. Violetto, miałaś wypadek samochodowy i trafiłaś do szpitala.
V. Nic prawie nie pamiętam.
L. A pamiętasz wypadek?
V. Tylko, ze ktoś zajechał mi drogę, albo ktoś wjechał we mnie, dalej nie pamiętam.
L. Już spokojnie, ja się dowiem kto.
V. Leon bałam się, ze Cie stracę i Ane.
L. Nie boj się, jestem cały czas przy tobie. - przytulił mnie. Tego mi brakowało, jego ciepła i wsparcia. - ciesze się bardzo, ze się wybudziłaś skarbie. Odpocznij kochana.
V. Będziesz przy mnie?
L. Ja się nigdzie nie wybieram. - pocałował mnie delikatnie i spokojnie zasnęłam.
Oto rozdział 13
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Komentarze mile widziane :)
Jeśli chcecie dedykacje piszcie w komentarzu :D
Pierwsza! Proszę o dedykację dla bloga martina stoessel - violetta polska.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Violetta przeżyła :)
Cieszę się,ze tak się zakończyło i Violetta żyje.
OdpowiedzUsuńJa poproszę dedykacje dla mojego bloga Disney Channel & Violetta tu jest adres : http://ludmi234.blogspot.com/
I dla wszystkich V-lovers aby walczyły o swoje marzenia tak jak ja walczyłam o bilety na koncert i zobaczenie moich idoli w Krakowie 26 sierpnia.Aby dodać im wiary w siebie i żeby nigdy się nie poddawali :)
Czekam na następny rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńnastępny rozdział będzie w czwartek :)
UsuńCzekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńklaaudia-klaudia.blogspot.com