Rozdział kończy się smutno, ale nie każdy będzie wesoły. W rozdziale pojawia się wspomnienie :) komentarze mile widziane pod postem, tak jak i pomysły.
Miłego czytania. ( wybaczcie błędy )
________________
Oczami Violetty:
Tak bardzo się cieszyłam, ze nie zwracałam uwagi na to co robię, ale w końcu się ogarnęłam i wrocilam na miejsce. - Przepraszam, ale mam do pana wielka prośbę. Dokładnie to trzy.
Spojrzał na mnie lekko zdziwiony i rozbawiony. Znowu? Wkurza mnie to, że nie mogę odgadnąć jego myśli. Nie wiem dlaczego, ale tak jest.
- O co chodzi? - Spytał nie zmieniając miny. Mam spytać co go tak śmieszy? Znów mnie denerwuje, ale wytrzymam to jakoś.
- Mm.. po pierwsze mógłby pan zapomnieć o pocałunku.
Po drugie proszę nic nie mówić mojemu chłopakowi.
Po trzecie mogę wyjść jutro w godzinach pracy do restauracji na godzinę? - Wiem miałam dużo wymagań, ale oczekuje ze się zgodzi. Patrzy na mnie uwaznie i juz nie opiera się o swój drogi kręcący sie fotel tylko siada prosto i patrzy na mnie uwaznie.
- Myśli pani ze to dzień dobroci? - I znów powrócił ten sam zimny bezduszny i jak mówiłam zadufany w sobie szef w końcu co ja sobie myślałam? To było oczywiste. Zasmial się.
- Zartowalem może pani, tylko by nie było za długo. Co do tych pierwszych próśb zgodzę się, ale jeśli pani dotrzyma swoich obietnic. - Powiedział wstając.
Nie no nie wierzę wiem myślałam, że znów się nie zgodzi, ale nie wierzę że to mój szef, ten co wczoraj całował mnie na biurku o czym nadal nie mogę zapomniec
- Czyli mogę już wrócić do swojej pracy?
- Spytałam obserwując każdy jego ruch.
- Oczywiście przecież to właśnie są twoje obowiązki. Odwolaj wszystkie spotkania mam spotkanie z przyjacielem. Powiedział I mnie zostawił.
Sama. Zaje**scie. Wyszłam z jego gabinetu i usiadlam przy swoim biurku.
Ciekawa jestem z kim idzie się spotkać z nową kochanka... Nie, miałam się nie czepiać ani o tym nie myśleć lecz ciągle nie mogę przestać.
Gdy otworzylam laptopa. Zobaczyłam ze spotkanie będziemy mieli o 12. Uśmiechnęłam sie do siebie I zamknęłam laptopa. Poszłam do jego gabinetu trochę poszperać nie wiem dlaczego tak mnie naszło znowu. Musze panować nad sobą bardziej. Nic tam nie znalazłam i niczego się nie dowiedziałam chciałamby ten dzień minął, i bym mogła się zrelaksować pomyśleć o czymś milym.
Oczami Leona:
Wróciłem do firmy o 17. Juz jej nie było. Mój przyjaciel wrócił do BA po 2 miesiącach wakacji i musiałem się z nimspotkac i opowiedzieć mu wszystko co się dzieje wokół mnie. Mam się nie przejmować problemami i żyć tak jakby jutro miał się skończyć świat. Jego to już totalnie powalilo. Zachowuje się jak by był na prochach. Nie moja wina ze przez jego głupotę zostawiła go dziewczyna a teraz piep**y trzy po trzy i gada o czymś co nie ma i nie będzie miało sensu. Rozsiadlem się wygodnie w fotelu i rozejrzałem. Nie było jej już co nie było dziwne. Dziś jest środa, a w środy ma dzień w którym pracuje krócej. I nagle się do siebie uśmiechnałem tak bez powodu przypominając sobie jedną chwilę w moim życia.
~~~~~~~~ Wspomnienie
Kolejna asystentka mnie nie zadowala.
Pracowała u mnie 2 tygodnie i zero postępów. Dobrze ze wziąłem się za szukanie nowej i jeśli będzie nie dobrą partią to chyba sam będę musiał sobie radzić. Nie chce tak wiele, a ciągle coś idzie zle.
Spoglądam na swój nowy zegarek i otwieram szeroko oczy. Juz się spóźnia 10 minut na spotkanie zapoznawcze, Castillo nie będzie z tobą dobrze.
Oczami Violetty :
Brawo, po prostu brawo dla samej siebie. Siedzę jeszcze w domu i szukam tych głupich krwisto czerownych szpilek, które kupiłam dwa dni temu właśnie na dzisiejszy dzień. Słyszałam jaki jest Leon Verdas i aż się boje co ze mną zrobi jak się tak spóźnie do jego firmy mam 20 minut drogi autem a jest godzina szczytu czyli godzina, a ja jestem skonczona.
-Gdzie one mogą być? - Pytam sama siebie i szybko lecę do sypialni i kładę się na podłodze. Wiedziałam że tu są, wiedziałam że są pod tym łóżkiem, bo sama sobie mowilam: Tu na pewno znajdziesz. Niestety z moja pamięcią o takie blachostki nie jest dobrze i to właśnie jeden z moich minusów. Siadam na lozku I zakładam je szybko.
Wybieram ostrożnie z domu. By popsuć sobie dzień wystarczy ze skręce jeszcze kostkę to wtedy będzie wspaniale i będzie można mnie nazwać największą katastrofa dnia.
Jak zwykle mój samochód odmawia mi posłuszeństwa.Chyba wszystko jest przeciwko mnie, a ja chcę po prostu coś zarobić, nie chce tak wiele. Odpalam go kolejny raz i rezygnuje. Dobra mam jeszcze jedna deskę ratunkowa mój rower. Bez chwili namysłu wracam do domu odłożyć kluczyki i wziąść inne buty, a poprzednie chowam do torebki, po czym idę po mój rower. Dzięki Bogu ten ma dobry łańcuch, wszystkie hamulce w normie, nie zabije się więc dojadę za jakąś godzine może więcej, ale jak czegoś chce to nieraz to dostaje. Pisze jeszcze smsa do mojego być może szefa chociaż jakoś w to wątpię. Jestem spóźniona juz 30 minut, a jak ja tam dotrę to może go już nie być. Pojadę tam na marne? Tylko nogi będą mnie boleć, ale zaryzykuje. Zrobiłam parę kółek nogami i juz jestem zmęczona, ale to pewnie dlatego ze tak wcześniej wstalam i zawsze jestem taka zmęczona, ale jak chce tam pracować musze się ogarnąć i dojechać tam szybciej, a nie głupio uzalać nad sobą. Po godzinie dojechałem pod wielki budynek. Nigdy takiego nie widzialam chyba naprawdę jest bogaty. Pewnie jak reszta bogaczy stary, niemiły i nic mu nie będzie pasować. Szybko zmieniam buty, odstawiam rower i powoli wchodzę do budynku. Spoglądam na godzine w zegarku. Jest 16 czyli jestem spóźniona juz całe dwie godziny. Tak długo patrzyłam na to coś?Co jest jedną z najlepszych firm w kraju i kto wie całym świecie? Prawdopodobnie tak. Podchodzę do recepcji.
One wszystkie takie ładne, a ja? Szkoda gadać. Nie przyjmie mnie. No dobra nie poddawaj się, błagam was nie po to jechałam tu tyle kilometrów, żeby wracać do domu bez sukcesu. Pytam gdzie się znajduje szef i czy w ogóle jeszcze jest. Uf na szczęście jest. Numerek to 108? Tak chyba 108 patrzyłam na pana, który kręcił się za tą panią na krzesle i tak jakoś wyszło ze za bardzo nie wiem. Wchodzę do windy i wciskam przycisk na 9 piętro i jadę około minuty. Mój wzrok jest opuszczony na dol. Boje się na niego spojrzeć. Na szczęście nogi nie odmawiają mi posłuszeństwa i idę z gracją do jednego z krecacych się foteli. Niestety już przy fascynującym mnie siedzeniu przekreca mi się noga i prawie spotykam się z ziemią, ale łapie mnie mój przyszły szef i wreszcie spoglądam na niego i nie wiem czy zaraz nie zemdleje. Wow, myślałam że jest gdzieś po 40 lub starszy a tu proszę takie, no dobra ciacho. Tak to najlepsze określenie, gdy mam kogoś kto mnie kocha, ja jego a teraz stoję w objęciach chyba najpiękniejszego człowieka na całym wszechświecie. - Przepraszam. - Mówię, a on mnie stawia na ziemi. Staje prosto, po czym szybko siadam, by znów nie zrobić czegoś co mi przyniesie wstyd. Spoglądam znów na niego, a na moją twarz wkrada się niewinny uśmiech.
- Przepraszam. Na prawde nie wie pan jak bardzo chciałam zdążyć na czas.
- Co się takiego stało?Pyta poważnym tonem. Pomimo to jego głos jest aksamitny wygląda na dwadzieścia parę lat, nie umiem tego określić. Gdy
spoglądam na jego tors widzę, ze jest umięśniony aż chce się go dotknąć. Nie stop Violu. Ochlon. - Jest tu jeszcze pani? Spóźnia się pani dwie godziny i jeszcze siedzi pani zamyslona. Co za palant, a myślałam że jest jednym z innych tych lepszych, a jednak się pomyliłam. Gratuluję trafilas na gbura. - Przepaszam.
- Przepraszam?Czekam dwie godziny na panią, a pani jeszcze gapi się w ścianę zamiast zacząć normalna rozmowę? Zaraz mu po prostu przywale i jego ładna buźka zmieni kolor na czerwony chociaż po czesci. - To jest moje cv będę cicho. Burknęłam juz nie panując nad sobą. - Siedzę tu od rana nic się dziś nie udaje. Każda z was jest taka? Miałem już ich setki,a żadna nie dorównuje moim wymaganiom nie obchodzi mnie co było powodem ale jak się na coś pani z kimś umawia to się przychodzi na określoną godzinę błagam nie jestem cierpliwy. Ale on miły jedynie co go ma bronić to to że miał zły dzień? Niech sobie oszczędzi tych bzdur i w końcu się zamknie i zacznie czytać. Wziął jej wreszcie do ręki i wyciągnął z folii czego jeszcze się będzie czepiał pogiętej folii? - Wie pani pracowała pani w różnych firmach dlaczego panią zwalniali? Czy on powiedział coś normalnie? Cud się wydarzył.- Musiałam pracować codziennie i to 16 godzin a płacili 6 peso za godzinę wyobraża to sobie pan? Nawet nie miałam czasu spać... - Spojrzał na mnie tymi pięknymi zielonymi oczami i przeczesal wlosy reka. Och, to takie uczucie właśnie nigdy tego nie czułam. Podniecające? Niee to po prostu pociągające raczej ciekawe co mi teraz takiego ciekawego powie.
- Wie pani, niestety pani charakter och jest taki wkurzający ze bym panią wyrzucił za to spóźnienie, ale przyjmuje panią. - Unoszą jedna brew do góry on sobie ze mnie drwi.
- Błagam proszę ze mnie nie żartować. - On chyba zaraz nie wytrzyma i eksploduje taka ma minę.
- Do cholery mowie pani ze panią przyjmuje, a pani bierze to za żarty? Drwi sobie pani ze mnie tak? Zasmialam sie cicho pod nosem i wstalam.
- Niech pan się tak nie wkurza, bo pan na zawał padnie juz w tak młodym wieku. A i dziękuję przyjdę jutro o 7 rano niech się pan nie martwi. Powiedziałam i udałam się do wyjscia. Gdy byłam przy drzwiach powiedziałam cicho - Cham. - On tylko groźnie na mnie popatrzył uderzając dłonią w biurko - co prosze? Nie odpowiadam tylko wychodzę zamykając szybko drzwi.
~~~~
Uśmiecham się na to śmieszne wspomnienie i relaksuje się w ciepłej wodzie, która otacza moje ciało i teraz nie liczy się nic innego. Że mnie wzięło na wspominanie...
Oczami Leona :
Zasmialem sie. Lubie wspominać, a ten dzień był okropny, ale chociaż wtedy poznałem ja i mogłem na chwile popatrzeć w jej oczy. Jej zachowanie nie było miłe, ale lubię takie zadziornie kobiety chociaż tak na prawdę taka nie jest wiem to. O 19 wyszedlem z firmy i pojechalem do domu, gdzie czekała na mnie moja gospodyni. Sam nie mam czasu gotować ani sprzątać, a jestem balaganiarzem. Gdy zjadlem kolacje poszedłem wziąść długa kapiel, po czym oglądając jakiś durny film zasnąłem. Rano:
Spałem dziś wyjątkowo długo, aż do 9 napisałem do Violetty smsa ze dziś może zrobić sobie wolne. Wiem jestem jakiś dobroduszny, ale dziś mam spotkanie z moja udawana narzeczona i nie mogę tego sobie popsuć, wiec tez zrobię sobie wolne i przy okazji jej.
Wstalem i się uszykowalem na spotkanie, które ma się odbyć za parę godzin, po czym zjadłem sniadanie i pojechalem na chwile do firmy po parę waznych rzeczy. Mam nadzieje ze się zgodzi.
Wszedłem do restauracji i usiadlem przy stoliku numer 2. Minęło 30 minut, a jej nadal nie było. Dlaczego zawsze trafiam na spoznialskie?
Oczami Violetty:
Siedzę przy stoliku numer 8 i czekam na niego już pół godziny, jednak nie dostałam żadnej wiadomości ze się spóźnie lub nie przyjdzie. Zostałam wystawiona. Gratulacje. Wstaje i idę do wyjscia, ale moja uwagę przyciągnął Leon. Co on tu robi. Gdy zamierzam isc do wyjscia coś mi każe isc do niego i to robie.
- Co pan tu robi?
- Tu właśnie miała pani spotkanie? - Pyta z rozbawieniem, znowu.
- Tak miałam mieć spotkanie, ale...
- Ale ktoś panią wystawił, ale to przykre chociaż oczywiste chciałaś być kogoś dziwka, której by płacili a i tak zrobili sobie z ciebie jaja. Jesteś żałosna jeśli myślisz ze ktoś mógłby się zainteresować tobą. Sam nie wiem co może widzieć w tobie Alex. Czy może sama go zmyslilas? - Patrze na niego nie wierząc co powiedział chciałam się tylko dowiedzieć a moja ciekawość widocznie nie była potrzebna nie musiałam wiedzieć. Nie dostalam odpowiedzi, a zostałam zraniona innymi słowami. Nie ma prawa mnie osądzać. Podeszlam do niego. Nie obchodziło mnie ze tu są ludzie.
- Jesteś bezduszna swinia! Sam mnie calowales a teraz mówisz ze nie ma kto się mną interesować? Spójrz sam na siebie! Nie jesteś idealny. Jesteś osobą, która nie ma serca i jest zapatrzona na samego siebie. Nienawidzę cię! Krzyknelam i uderzyłam go w policzek, po czym płacząc wybieglam.
Chodziłam juz nie wiadomo ile czasu po parku płacząc, bolało mnie to jak cholera. Myślałam że się zmienił, a jednak nie. Wycieram ostatnia łzę i wracam do domu.
-----
Oto jeden z dłuższy rozdziałów. Co sądzicie o postępowaniu Leona? Piszcie :*
Podoba się?
Super rozdział.A Leon mógłby się wreszcie ogarnąć :)
OdpowiedzUsuńSupisupi
OdpowiedzUsuń