czwartek, 4 lutego 2016

[Opowiadania] Rozdział 4.


Miłego czytania.
(~ ~ ~ ) to oznacza że zaczyna się wspomnienie.
___________________

Oczami Leona :
Wróciłem do domu po 20. Trochę się upilem. Źle ją potraktowałem?
Usiadłem na mojej wielkiej kanapie i popatrzylem w ścianę. Cały czas myślałem nad sytuacją, która się wydarzyła w restauracji. Jeszcze śmiała mnie uderzyć. Kolejne przewinienie, gratuluje. Wykapałem się ciągle o niej myśląc. Chce ją zwolnić ale, coś mi mówi, że nie mogę. Jest kimś.. kimś tak wkurzającym, tak idealnym.. Nie że się zakochałem, bo ja się nie zakochuje, ale coś mi mówi że im bardziej jej nienawidzę, a ona mnie, tym bardziej się dopełniamy i czegoś od siebie chcemy, jak tego pocałunku. Zapewne nie dojdzie do niczego więcej, ja nie mogę jej nic oferować i nawet bym tego nie zrobił. Ona ma chłopaka kocha go, a ten pocałunek był poniesieniem. Wyszedlem z łazienki już przyszykowany i położyłem się w łóżku, po chwilowych rozmysleniach zasnąłem.
Rano:
Oczami Violetty :
Obudziłam sie trochę niewysana ponieważ przez pół nocy płakałam, och Verdas pożałuje że się pojawił w moim życiu i tak mnie potraktował.
Spojrzałam jeszcze na moje wiadomości. Ten cham z którym miałam się spotkać nic nie napisał.. chłopaki to świnie. Szybko wzięłam prysznic, po czym prz
zejrzałam szafę jest wiedziałam że to znajde.Szybko pobiegłam do łazienki i zaczęłam go ogladać. No więc napewno mu się spodoba, oj wiem co zrobić by doprowadzić go do większego szału. Zaśmiałam się w myśli i zaczęłam zakładac trochę ciasny gorset.
Założyłam na niego krótkie spodenki i zwiewną bluzkę. Miejmy nadzieję że Alex mnie nie zobaczy, bo będę musiała się mu spowiadać. Umalowałam się jeszcze delikatnie i ulozylam wlosy w fale.1 rzecz, która może go wkurzać to moje spóźnienie i znów będę musiała go słuchać. Chyba kupie sobie jakieś nauszniki. Wyszlam z domu i od razu pojechałam pod firmę. Ustałam na miejscu Leona. Puki wolne ustać mogę. Pomyślałam i zaparkowalam.Wyszłam seksownym krokiem z samochodu nie jestes pewna tego co robię, ale raz kozia śmierć, niech strace.Weszlam do biura od razu wpadłam na moja koleżankę Mindy. - Jest Leon?Spytałam od niechcenia. - Nie jeszcze nie ma będzie po 12. Cholera a ja tak się starałam spóźnić po nic?
- Coś sie stalo? Wyglądasz taj inaczej i ten no.. - To dla Alexa dziś.. Mamy rocznicę. Powiedziałam I szybko ją wyminełam.
Usiadłam przy moim biurku i zaczęłam sprawdzać nowe papiery do podpisania. Chyba specjalnie dał mi ich tyle bym nie miała czasu nawet na powiedzenie mu cientej riposty.
Po godzinie wszystko już miałam podpisane. Jak go nie ma to niech spada, ja też wychodzę.
Oczami leona :
Wróciłem do firmy po 13. Papiery były już uzupełnione. Była tu, ale już jej nie ma. Och, wie jak mnie wkurzyć i wychodzi jej to cudownie. Usiadłem przy jej biurku i wyłączyłem laptopa. Dlaczego? Chce zobaczyć co robi w pracy, chociaż wiem że to jej prywatność.

. Miała włączona pocztę, wiec w nią wszedłem i zacząłem przeglądać emaile. Widzę jak bardzo jest męcząca jej praca co chwila odpisuje.
Wszedłem w jeden z emaili i zobaczyłam jakąś dziwna rozmowę. Co jest przemienili komputery? O czym ja nie wiem? Szybko podszedłem do swojego komputera. Brawo Verdas.
~~~~~
Siedziałem wygodnie i pisałem z moja udawana narzeczona juz kolejny raz. Chce ją poznać, musze. No ale to za szybko jeszcze, chce trochę ja poznać internetowo. Właśnie spytałem jej jak w pracy i czekam na odpowiedź. Zaczęła pracować gdzie indziej, dlatego chcę poudawac że jestem trochę ciekawy.
Odpisała. Zasmialem sie w myślach.
Napisała." Och nie chcesz wiedzieć.. Mój szef jest gburowaty, zadufany w sobie, nie ma serca i jest cholernie przystojny i głupi zarazem nie ma za grosz uczuć mowie ci. Nie lubię o nim pisać zmienny temat panie V."
~~~
No tak mogłem się domyśleć, że to charakter jej pisma, ale ja taki nie jestem. No dobra, czyli moja asystentka miała udawać moja narzeczona.No to się pobawimy.Zadzwonilem do niej, po czym kazałem przyjść natychmiast, bo inaczej nie ma po co tu przychodzić.Gdy skończyłem rozmowę siedziałem na krzesle przed jej biurkiem.Sam nie wierząc w swoją głupotę. To wszystko było takie łatwe do zrozumienia, a ja nic nie widzialem.Brawo jestem naprawdę z siebie dumny.

Oczami Violetty :
Kurde, to co mówił ten cham trochę mnie niepokoiło, więc szybko tam wróciłam. Przejrzałam się jeszcze w firmowej łazience i weszlam do środka. Jego mina była urocza. Brawo Violu, udało ci się.
Podeszłam do niego i usiadlam na biurku podwijają delikatnie zwiewną bluzkę. Nie wiem czy dobrze widzę, ale oczy mu się chyba zaswiciły. No i kolejny punkt dla Castillo.
- Co się takiego stało? Spytałam slodko. - Wiesz...To prawda że jestem przystojny, gburowaty i bez serca? Spytał z podłym uśmiechem. O cholera on wie.

Spojrzał na mnie oczekujący odpowiedzi. I znów wróciła szara myszka.
- Skąd to pan wie? Spytałam i po chwili dodałam.
- Przepraszam, ja naprawdę będę się zajmować tylko praca niczym więcej. Wstał i podszedł do mnie bliżej tak że czułam woń jego cudownych pewnie drogich perfum.
Przeklnelam głośno ślinę. Ten gorset.. Tylko go napale, ale co ja mówię to co mi powiedział? W życiu się nie spodoba.
- Mam się pakować?
- Wiesz ile ostrzeżeń juz dostałaś? Jeszcze to wczoraj w restauracji.
Och teraz to będzie wspominał
- Wczoraj powiedział pan za dużo. Co pana miało to obchodzić co robię i z kim. Mogę być dziwka i czymkolwiek chce
- A i jeszcze ci mam robić gdy już wszystko zrobię, a pan jest zajęty jakąś inną laską i nie chce panu przeszkadzać to chyba powinien pan być mi wdzięczny, a nie zwalniac za takie coś. - Czyli ja znów jestem wszystkiemu winny tak? Jeszcze się pyta? Brawo za spostrzegawczość.
- Tak to pana wina bo ciągle ma pan coś do mnie. - Musze ci coś powiedzieć wiesz... Czekam na to od dawna.
Kurde ja śnie albo on mi chce miłość wyznać prawda? Nieee.
- O co panu chodzi ja.. ja mam chłopaka iii no... Zaśmiał się ze mnie i ukleknał. Teraz to ja nie rozumiem niczego.
- Wiesz powiem Ci jedno oboje jesteśmy glupi, no ale ty bardziej ale...
Zaczął szukać czegoś w kieszeni, on to się zna na komplementach, nie ma co. Wyjmuje z kieszeni pudełeczko i otwiera. Kurde wygląda na bardzo drogi.
- Nie bój się wyjść za ciebie nie chce ani nic poza tym po prostu ty byłaś panią C. a ja cały czas byłem panem V. Chociaż żadne z nas się tego nie domyślalo, a więc by nie przedłużać zostaniesz moja udawana narzeczona?
- Takich pierdo*onych chamów jak ty to na ziemi mało, ale wiesz jakoś ci wierzę i się zgadzam, bo potrzebne mi są pieniądze.
- I jak miło że się rozumiemy Violetto. Tobie pieniądze, a mi narzeczona przy rodzicach, a więc jesteśmy umówieni. Powiedziałam i założyłem jej pierscionek na palec.
____________
Proszę o opinie od każego o rozdziale czy wam się podoba.

5 komentarzy:

Wasze komenarze są dla mnie wszystkim. To co napiszesz jest dla mnie najważniejsze :)