wtorek, 29 marca 2016

Rocznica pierwszego koncertu Violetta Live

To dzisiaj - rok od pierwszego koncertu Violetta Live w Polsce. To dzisiaj mija dokładnie rok odkąd pierwszy raz ekipa Violetty wylądowała na polskim lotnisku i oddychała z nami tym samym powietrzem. Chcecie powspominać ten dzień? Zapraszam. 


Tego dnia odbyły się 2 koncerty. Na drugi dzień, Martina, udzieliła wywiadu, który umieszczam wam poniżej. Tini mówiła o tych koncertach, wychwalała polskich fanów oraz akcje, które polskie V-lovers wymyśliły. 

TREŚĆ WYWIADU:

Czego spodziewaliście się przyjeżdżając do Polski na koncert?
Wczoraj miały miejsce dwa koncerty w Łodzi i naprawdę, nie przesadzę mówiąc, że: było to najlepsze miejsce, w którym mogliśmy zakończyć naszą trasę koncertową. W moich słowach nie ma ani cienia przesady, ponieważ podczas koncertu publiczność cały czas krzyczała, płakała, biła brawo i śpiewała razem z nami. Czułam ich wielkie wsparcie przez cały czas trwania wydarzenia. Wielu rodziców także przyszło ze swoimi dziećmi na koncerty, więc to nie było tylko show dla młodych, ale także dla ich rodzin.
Muszę przyznać, że z 280 koncertów, które do tej pory zagraliśmy, koncert w Łodzi był jednym z najlepszych.

Jaka jest twoja rada, żeby zawsze tak dobrze wyglądać i czuć się dobrze?
Przede wszystkim trzeba odpoczywać. To jest najważniejsze. Należy spać osiem, dziewięć godzin na dobę, ponieważ jeżeli trzeba zagrać dwa koncerty to potem trzeba mieć odpowiednią dawkę snu. Umysł i ciało muszą być odpowiednio wypoczęte.
Przez ostatnie trzy miesiące zagraliśmy 84 koncerty, więc sen był dla nas bardzo ważny. Kolejną rzeczą, którą należy robić, aby dobrze się czuć to prawidłowo odżywiać się. Polecam spożywać cztery posiłki dziennie – dobre śniadanie, obiad, coś pomiędzy obiadem i kolacją i na koniec kolację.
Tak naprawdę ja kocham to co robię! Kocham śpiewać, tańczyć i być na scenie. Odkąd sięgnę pamięcią, zawsze na niej byłam. Myślę, że ta miłość przekłada się na to, jak wyglądam i jaką mam energię.


To co robisz, powtarzają po tobie tłumy. Jak czujesz się z taką odpowiedzialnością?
To jest bardzo pozytywna odpowiedzialność. Wszystkie treści, piosenki, które są w serialu Violetta mówią o młodości, o tym żeby wierzyć w siebie, o tym żeby spełniać swoje marzenia i o tym, że miłość jest najważniejszą wartością. Dlatego bardzo cieszymy się, że właśnie o tym możemy mówić młodym osobom, ponieważ te wartości łączą świat i chcemy nauczyć wszystkich młodych, żeby kochali to co robią i żeby byli wierni samym sobie oraz swoim marzeniom.



W serialu, w trzecim sezonie pojawia się Matylda grana przez Justynę Bojczuk. Nauczyła was słów po polsku?
Wydaje mi się, że to bardziej my jej pomogliśmy w hiszpańskim, niż ona nam w polskim. Dzięki niej poznałam słowa: "Kocham was!".
Byłam zachwycona jej talentem, bo była dwa tygodnie, a może miesiąc, w Buenos Aires. Jak przyjechała – nie znała ani jednego słowa po hiszpańsku, natomiast na koniec gdy wyjeżdżała – mówiła swobodnie. To było niesamowite! Justyna miała bardzo dużą łatwość w nauce hiszpańskiego, a polski i hiszpański bardzo różnią się od siebie, więc to nie było oczywiste. A przecież ona musiała grać, interpretować swoją postać, a poza tym musiała robić to w obcym języku. Mało tego! Podczas koncertu w Łodzi była hostem [tłum. gospodarzem] i robiła to świetnie. Jest wspaniałą, bardzo sympatyczną osobą. Bardzo się cieszę, że ją poznaliśmy.

  Jaki prezent od fana najbardziej cię zaskoczył?
Najpiękniejszy prezent miał miejsce podczas moich 18 urodzin, które ukończyłam kiedy mieliśmy koncert w Szwajcarii. To była niesamowita niespodzianka, ponieważ na koniec koncertu moi koledzy zakryli mi oczy – myślałam, że po prostu zaśpiewają mi sto lat i dadzą tort – ale okazało się, że było zupełnie inaczej. Nagle na scenę weszły moje cztery najlepsze przyjaciółki. Takie, które znam od trzeciego roku życia i z którymi chodziłam razem do szkoły. Przyleciały specjalnie z Buenos Aires po to, żeby świętować ze mną urodziny i spędziły ze mną tydzień. To było dla mnie niesamowite, ponieważ nie widziałam ich już od trzech miesięcy i obchodziłam urodziny z dala od rodziny i przyjaciół. To była rewelacyjna niespodzianka i niezapomniane emocje oraz przeżycia. 



Koncert Violetta Live w Łodzi był ostatnim koncertem Violetta Live, jaki dał Ruggero (Federico). Łzy poleciały wszystkim. Niesamowite emocje były przy piosence "Ser Mejor", gdy wszyscy fani podnieśli białe i czerwone kartki, z których ułożyła się flaga Polski. 


Po raz pierwszy podczas trasy koncertowej, Martina, założyła flagę właśnie na koncercie w Polsce. Od tamtej pory, w każdym kraju, na każdym koncercie, Tini, zakładała flagę.





Na Twitterze trwa spam, jeśli macie konta to również spamujcie! 

Hashtag: #UnAnoDesdeViolettaLiveLodz

To co się teraz dzieje jest niezwykłe! Wszyscy wspominają to, co się wtedy tam działo. Wywalczyliśmy sobie naszych idoli w naszym kraju! Bez nikogo pomocy. Polskie V-lovers są wielką, prawdziwą rodziną.


 Blogerzy disneya oraz dziewczyny z "I love Violetta" mięli okazję porozmawiać z tą wspaniałą ekipą, mięli okazję wziąć udział w konferencji prasowej. 


Na sam koniec tego postu, tego wspomnienia daję wam link do koncertu z tego dnia.

A wy na którym koncercie byliście?

A może byliście w Warszawie lub w Krakowie? 

Piszcie w komentarzach, co wam najbardziej zapadło w pamięć :)

 

1 komentarz:

  1. Ja byłam na 1. koncercie w Łodzi. Było cudownie. Niezapomniane przeżycie. :) Świetny post. ;)

    OdpowiedzUsuń

Wasze komenarze są dla mnie wszystkim. To co napiszesz jest dla mnie najważniejsze :)