Cześć!
Witajcie w kolejnym, szóstym już rozdziale opowiadania! Mam nadzieję, że wam się spodoba! Zapraszam do czytania!
Kolejne dni mijały bez większych niespodzianek. Praca w rezydencji była dość ciężka i kosztowała mnie wiele energii, ale czego nie robi się dla swojej rodziny. W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień wyjazdu. Wstałam rano o 5.00 aby dokończyć przygotowania do podróży. Ubrałam na siebie to:
Kolejne dni mijały bez większych niespodzianek. Praca w rezydencji była dość ciężka i kosztowała mnie wiele energii, ale czego nie robi się dla swojej rodziny. W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień wyjazdu. Wstałam rano o 5.00 aby dokończyć przygotowania do podróży. Ubrałam na siebie to:
Spakowana i ubrana postanowiłam zejść do kuchni i przygotować sobie śniadanie. W kuchni zastałam Ruggero. Wyglądał dziwnie, jakby czymś się martwił.
- Dzień dobry. - przywitałam się.
- Nie wiem czy taki dobry. - powiedział cicho.
- Czyżby kłopoty? - zapytałam go lekko zaniepokojona.
- Taak.Valentina nie odbiera ode mnie telefonu. Miała tu być godzinę temu, za 40 minut musimy jechać, a jej nigdzie nie ma. Mam złe przeczucia...
- Nie martw się na pewno za chwilę się zjawi. Chcesz coś do picia?
- poproszę wodę. Wole nie ryzykować poplamienia kolejnej koszuli sokiem lub koktajlem. - odparł uśmiechając się. Nalałam mu wody do szklanki i otworzyłam lodówkę, aby wyciągnąć z niej chleb, masło i żółty ser. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam na przeciwko Włocha.
- Ale, jeśli ona naprawdę się nie pojawi... Ty będziesz mógł zaśpiewać?
- Właśnie chodzi o to, że nie. Znalazłbym kogoś na zastępstwo, ale gdzie znajdę kogoś kto w 30 minut spakuje się i tu przyjedzie?!
- Ja...Może... - Zastanawiałam się czy nie zaproponować mu, abym ja z nim zaśpiewała. Nie śpiewam idealnie, ale coś tam umiem.
- Masz jakiś pomysł? - zapytał mnie
- Wiesz kiedyś... Dawno temu... Trochę śpiewałam, może mogłabym ci... pomóc. - popatrzył na mnie dziwnie.
- Naprawdę? Może... zaśpiewasz coś... - podał mi kartkę z tekstem piosenki. - Poczekaj, wezmę gitarę.
Chwilę później wrócił z gitarą. Zaczął grać, a ja śpiewać.
Y al fin comprendí
Quién soy en verdad
Si me confundí ya no hay marcha atrás
Ahora voy a andar ya no cambio más
Si no me conocen
Me conocerán
No me importa el mar en la arena
Y escuchar cantar las sirenas
Mira a tu alrededor y
Escucharas hablar de mi
Nada ni nadie
Podrá detenerme
No existe nada que cambie mi suerte
Nada ni nadie
Nadie
Nadie, nadie, nadie es mejor que yo
Nada tni nadie podrán detenerme
Después de todo me siento más fuerte
Nada ni nadie, nadie, nadie
Es mejor que yooo
Gdy skończyliśmy na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech.
- Twój głos jest prawie tak ładny, jak ty. - powiedział i uśmiechnął się szerzej. Czułam jak się rumienie... - Nie mogę się doczekać, aż razem zaśpiewamy na tym konkursie.
- Naprawdę? - nie mogłam uwierzyć.
- Tak, a teraz lepiej już chodźmy, bo spóźnimy się na samolot! Madryt! Nadchodzimy!
Po kilkunastu minutach byliśmy w samochodzie. Dziewczyna Rugga się nie pojawiła. Mimo, że Włoch nie był tym zachwycony, ja w głębi serca strasznie się cieszyłam. Nie dość, że wezmę udział w konkursie to... wezmę w nim udział z Ruggero.
- Karool! Słuchasz mnie? - głos przerwał moje myśli.
- Przepraszam, zamyśliłam się...
- Mam dla ciebie tekst piosenki, którą będziemy śpiewać na konkursie. Naucz się jej, a jak dolecimy do Madrytu to ją przećwiczymy! - Powiedział podając mi tekst. Piosenka nosiła tytuł Prófugos.
Pół godziny później byliśmy już na lotnisku. Wchodząc do budynku spotkaliśmy jakąś blondynkę.
- Ruggero! - krzyknęła i podeszła do chłopaka.
- Co ty tu robisz? - spytał zaskoczony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komenarze są dla mnie wszystkim. To co napiszesz jest dla mnie najważniejsze :)