CZEŚĆ!
Witajcie w kolejnym, 14 rozdziale opowiadania o Karol i Ruggero! Zostało już tylko 8 rozdziałów do końca opowiadania, dość szybko to zleciało... A teraz zapraszam was do czytania!!!
Minął tydzień... najgorszy tydzień w moim życiu. Wciąż miałam nadzieję, że stanie się cud, że nasza matka do nas wróci, ale to było niemożliwie. Nie wiedziałam co robić, zostałam sama, bez pracy, matki i... miłości. Musiałam coś sobie znaleźć, w końcu Camila nie mogła sama nas utrzymywać. Miałam trochę oszczędności, dostaliśmy z Ruggiem nagrodę pieniężną więc podzieliliśmy się na pół, do tego dostałam jeszcze pensję za pracę w rezydencji, ale nie wystarczy mi to na długo.
- Karol. - usłyszałam głos siostry, który wyrwał mnie z zamyślenia.
- Co się stało?
- Słuchaj, ktoś do Ciebie. - powiedziała uśmiechając się lekko.
- Do mnie? - zdziwiłam się, nie miałam zbyt wielu znajomych. Wstałam i podeszłam do drzwi.Otworzyłam je i zamarłam...
- Musiałem przyjechać. - powiedział człowiek który stał za drzwiami i uśmiechnął się krzywo. Nie wiedziałam co powiedzieć, co ON tu robił? Jak mnie znalazł?
- Co... co ty tu robisz? - spytałam cicho.
- Chciałem z tobą porozmawiać, nie mogę pozwolić ci odejść. - przybliżył się do mnie i złapał mnie za rękę. - Zależy mi na tobie. Musisz wrócić do rezydencji.
-Ruggero, to nie jest dobry pomysł...twoja matka mnie wyrzuciła. - powiedziałam wciąż zaskoczona.
- Bez ciebie nie mam zamiaru wracać. - powiedział i pocałował mnie w szyję. - jeśli będzie trzeba zostanę tu i będę cię przekonywał do puki mi nie ulegniesz.- pocałował mnie namiętnie, a ja oddałam pocałunek. Byłam szczęśliwa, że przyjechał. To chyba oznaczało, że mu na mnie zależy?
Nagle za mną otworzyły się drzwi, szybko oderwałam się od Włocha.
- Jakiś problem? - spytała mnie.
- Nie tylko...
- Nie ma problemu, przyjechałam tylko po Karol. Za chwilę mamy samolot do Buenos Aires. - przerwał mi chłopak.
- CO? - obie krzyknęłyśmy w tym samym momencie.
- Wyjeżdżasz? - spytała mnie Camila.
- Nie.... nie mogę was przecież zostawić.
- Ja myślę, że powinnaś jechać... - szepnęła smutno.
Popatrzyłam na nią. Ona wiedziała, że kocham Ruggero. Chciała dla mnie jak najlepiej...
- Jesteś pewna?
- Tak... zresztą trochę zarobisz, będzie nam łatwiej. - powiedziała nieco weselej.
- A więc... idę się spakować.
- Pośpiesz się. - krzyknął za mną zadowolony Włoch.
Chwilę później byłam już spakowana.
- Będę za wami tęsknić. - powiedziałam do sióstr
- A my za tobą, ale jedź już. Bo się spóźnisz na samolot. - przytuliłam je i wsiadłam do taksówki w której siedział już Rugg. Taksówka odjechała i kilkanaście minut później byliśmy na lotnisku.
- Nie chciałaś wyjeżdżać? - spytał mnie Ruggero w poczekalni.
- Nie o to chodzi... po prostu czuję, że jestem tam potrzebna.
- Mi też jesteś potrzebna - pocałował mnie, ale ja się oderwałam.
- Ejjj... tu są ludzie. - szepnęłam.
- A więc nie mogę doczekać się, aż dojedziemy do rezydencji...
- Ym... tam też są ludzie.
- W moim pokoju nie ma...
Świetny rozdział, a jego końcówka dopowiada mi o scenie 18+ xD
OdpowiedzUsuń