Dedykacja dla całej ekipy ,,Violetty" , za wspaniałe 3 lata i za odwiedzenie naszego pięknego kraju :)
Oczami Violetty:
Lu: Violu, zobacz, jaka śliczna suknia.
V: Już idę Ludmi.
F: Przymierz ja, będziesz w niej wyglądać prześlicznie.
V: Oj, Francesca, przesadzasz.
F: Mówie jak jest.
,, Przymierzyłam suknie ta co Ludmi pokazała, źle się w niej czuje."
V: Dziewczyny, i jak? - pokazałam się koleżankom.
F: Nie, to nie ta.
V: Tez tak myślę. - oznajmiłam.
Lu: Przymierzmy inna. - Ludmiła pokazała mi inna suknie, była oszałamiająca i bardzo mi się podobała
V: Jest prześliczna, idę ja przymierzyć.
,, Suknia była piękna i uszyta jak na mnie."
V: I jak?
Lu: No, no Violetta, jak Leon zobaczy cie w tej sukni to mu szczeka opadnie.
,, Zaczęłyśmy się śmiać i kupiłam tą suknie ślubną.
Pół godziny później. Poszliśmy do kawiarni na kawę i ciastko, podchodzi do nas kelner."
K: Dzień dobry paniom, co podać?
V: Trzy Latte i tiramisu.
K: Dobrze, za chwilkę będzie.
F: Violu jak się nie mogę doczekać twojego wesela, planujecie z Leonem jeszcze dzieci?
V: Jeszcze na ten temat z nim nie rozmawiałam.
F: Aha, dlaczego?
V: Okazji nie było, ale Anę bardzo polubił i traktuje ja jak córkę.
,, Przychodzi kelner."
K: Latte dla pięknych pań.
Lu: Dziękujemy bardzo.
F: A gdzie tiramisu?
K: Przepraszam, skończyły się już.
F: To proszę zaproponować inne ciasto!
,, Kelner nie wiedział co zaproponować."
V: To prosimy najlepsze ciasto jakie macie.
K: Tak jest. - i poszedł.
F: Matko, co za obsługa?
V: Oj Fran nie narzekaj, mogło być gorzej.
Lu: Racja.
,, Trzy godziny później.
Wróciłam do domu, schowałam suknie ślubną do szafy, aby Leon nie zauważył, bo to przynosi pecha. Do pokoju przychodzi Leon, o wilku mowa."
L: Witaj kochanie, już wróciłaś?
V: Tak, jestem zmęczona jak nigdy.
L: Rozumiem, dziewczyny cie wymęczyły?
V: A żebyś wiedział, są mistrzyniami w robieniu zakupów. - zaśmiałam się.
L: Haha, nie wątpię. - wziął mnie w ramiona i pocałował. - Tęskniłem, wiesz?
V: Ja tez. - i odwzajemniłam pocałunek.
L: Jesteś głodna?
V: Nie, z Ludmi i Fran zjadłyśmy coś na mieście.
L: Ok.
V: Może pójdziemy do kina, dawno nigdzie nie wychodziliśmy.
L: Dobrze, na jaki film chcesz iść?
V: No jeszcze nie wiem, ty wybierz.
L: Hmm... Może 50 Twarzy Greya?
V: Świetny pomysł.
L: No to chodźmy!
,, Weszliśmy do jego samochodu, Leon włączył radio, akurat leciała moja ulubiona piosenka Adama Lamberta ,, Better Than I Know Myself". Kazałam swojemu ukochanemu podgłosić i zaczęłam razem z Adamem śpiewać."
L: Ślicznie śpiewasz Violu.
V: Oj tam przesadzasz.
L: Mówie serio, nigdy nie słyszałem jak śpiewasz.
V: Od czasu do czasu sobie śpiewam.
L: Nie bądź taka skromna. - powiedział i pościł do mnie oczko. - Już wiem jaki prezent ślubny ci zrobić.
V: Jaki?
L: A to niespodzianka.
V: No, ale daj jakąś wskazówkę.
L: Wszystko w swoim czasie Kochanie.
V: Ale tu jesteś!
L: Oj skarbie nie obrażaj się.
V: Nie obrażam... Mam pytanie.
L: Słucham.
V: Będziesz chciał więcej dzieci?
L: Dlaczego pytasz?
V: A tak z ciekawości, to co będziesz chciał?
L: A nie wystarczy mam Anastazja?
V: Dobra, nie było pytania.
L: Ale skarbie ...
V: Nie było pytania, ok! - warknęłam. - zawieś mnie do domu.
L: Nie jedziemy do kina?
V: Straciłam ochotę na kino.
L: No dobrze.
,, Leon zawrócił i kierowaliśmy się w stronę domu. Przez cala drogę do siebie się nie odzywaliśmy. Dlaczego on nie chce mieć więcej dzieci ze mną? Może za szybko zadałam mu to pytanie? Może on boi się ojcostwa? Tyle pytań, a nie ma do nich odpowiedzi. Po 15 minutach byliśmy pod domem, szybko wyszłam z samochodu kierując się do łazienki. Rzuciłam torebkę na podłogę, zamknęłam drzwi od łazienki, aby nikt nie wszedł. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Woda leciała zimna i dobrze chce trochę ochłonąć, zaczęłam płakać, skuliłam się w kłębek i usiadłam w kabinie prysznicowej, woda leciała, możne ten ślub za szybko go bierzemy? Już sama nie wiem. Ktoś próbuje otworzyć drzwi od łazienki, lecz drzwi są zamknięte na klucz."
L: Violetto, to ja Leon, otwórz proszę.
V: Nie! Daj mi spokój! - warknęłam.
L: Violetto, proszę.
,, Wstałam, zakręciłam kran w prysznicu i owinęłam się w ręcznik, otworzyłam mu drzwi i usiadłam na podłogę."
L: Skarbie, co się stało?
V: Daj mi spokój!
L: Jesteś na mnie zła?
V: Tak!
L: Dlaczego? Dlatego, że nie chce mieć dzieci?
,, Nic mu nie odpowiedziałam."
L: Rozumiem ... Prześpię się dziś na kanapie.
V: Nie musisz... Ja z Anastazja pojadę do rodziców.
L: Proszę nie odchodź.
V: Leon ja się zastanawiam czy ten ślub ma jakiś sens?
L: Dlaczego tak sądzisz?
V: Kochasz mnie?
L: Całym swoim sercem.
V: A Anastazje?
L: No tez kocham.
V: To dlaczego nie chcesz mieć ze mną dzieci?
,, Nic nie odpowiedział."
V: Rozumiem... Ja i Anastazja jedziemy do rodziców, a ty się zastanów czy w ogolę chcesz tego ślubu?
,, Wyszłam z łazienki, ubrałam się, spakowałam swoje rzeczy i Any. Kierowałam się z Ana ku wyjściu. Leon stał w drzwiach."
V: Kocham cie, ale ty się zastanów czy mnie naprawdę kochasz, czy jestem tylko twoją zabawką?
,, Wyszłam i zastanawiam się czy dobrze zrobiłam odchodząc od niego. Mam mętlik w głowie."
CDN
Mam nadzieję, że się rozdział spodoba
Mam nadzieję, że się rozdział spodoba
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Leonetta się nie rozpadnie :/
Lambert >>> ♡
Kocham tą piosenkę Adama Lamberta.Trzymam kciuki,żeby Leon się wziął w garść.
OdpowiedzUsuńPodoba się podoba :-)
OdpowiedzUsuń