W ostatnim czasie trochę zaniedbuję bloga i posty z tej serii nie pojawiają się w każdy wtorek tak jak wam obiecałam. Tym razem postaram się być systematyczna i pisać je według mojego planu. Dziś chciałabym wam przedstawić małą Lodo i wszystko o niej. Dziewczyna w tym rozdziale opowiada między innymi o tym jaka była młodsza, jej relacje z o wiele starszą siostrą, pierwsze dni w szkole itd. W skrócie, tak jak jest w tytule, Włoska gwiazda rośnie. Po prostu wszystkie jej wspomnienia z młodszych lat, dzieciństwa zapisała dla nas i teraz ja się z wami tym dzielę. Pewnie większość tak samo jak ja jest ciekawa co serialowa Francesca chciałaby nam o sobie powiedzieć. Przed zaczęciem czytania dalszej części postu chciałabym wam powiedzieć, że ta opowieść z całej autobiografii podoba mi się najbardziej i mnie zauroczyła. Mogłabym ją czytać w kółko i nigdy mi się to nie znudzi! Jak zwykle nie przedłużam i zapraszam do rozwinięcia!
Mała Lodo rośnie! WSPOMNIENIA Z DZIECIŃSTWA!
Urodziłam się w piątek 13 kwietnia i to był.... Wielki Piątek! Byłam prawdziwym błogosławieństwem... hi, hi, hi ☺To był słoneczny dzień, ptaki śpiewały, a w powietrzu było czuć spokój i ciszę. Lekarze jak tylko mnie zobaczyli, nagrodzili mnie burzą oklasków! (Okej te ostatnie zdania wymyślałam he, he, he)
O MOJEJ SIOSTRZE I MOICH ZABAWKACH!
Byłam spokojnym dzieckiem, ale uwielbiałam drażnić Ilarę, która naprawdę zasłużyła na nagrodę za swoją cierpliwość. Między nami jest 7 lat różnicy (jak się jest małym, to jest naprawdę dużo) i prawie nigdy nie bawiłyśmy się razem, więc zazwyczaj byłam sama ze swoimi zabawkami, zwłaszcza moim szczeniakiem (prawdziwym!) Camillą, Lego albo kolekcją Barbie (miałam ich ponad 30)
MOJE KRÓLESTWO!
Mój pokój był zawsze moim azylem, tak dobrze się tam bawiłam! To był mój mały raj: kolorowy, pełen pluszaków i książek. Gdy trochę podrosłam, zaczęłam stopniowo zapełniać całą ścianę (naprawdę mam na myśli całą ścianę - od podłogi, aż do sufitu nie zostało ani centymetra wolnej powierzchni) plakatami i wycinankami z gazet: zdjęciami piosenkarzy, aktorów, reklamami filmów, cytatami, biletami z kina i koncertów, na których byłam (prawie wszystkie Bruce'a Springsteena, mojego idola od zawsze). W skrócie, ściana stała się prawdziwym dziełem sztuki! Mama nie była do końca zadowolona z tego chaosu, ale dla mnie było to przepięknie.
PIERWSZY DZIEŃ SZKOŁY
Pamiętam go doskonale, a zwłaszcza dwie rzeczy, które zawsze będą mi się z nim kojarzyły: czarny fartuszek z białym kołnierzykiem i olbrzymią kokardą, mama mi do niego przyszyła - była prawie tak duża jak ja i zakrywała mi pół twarzy - oraz fryzurę "pod garnek", która tak się podobała mojej mamie... no comment
POZIOMKI
W domu Comellich, kiedy się powiedz "poziomki", to oznacza tylko jedno: wiele lat temu tata posadził na tarasie krzaczek poziomek i mimo, że nikt o nim nie pamięta ani go nie podlewa, wiosną kwitnie i produkuje wręcz przemysłową ilość pysznych, małych owoców! Z nadejścia wiosny, jak nakazuje tradycja, tata, gdy tylko się obudzi, biegnie na taras i zbiera poziomki, żebyśmy mogły je znaleźć umyte i wysuszone, na talerzyku na kuchennym stole. Tradycja, którą lubię zwłaszcza w moje urodzinki: poziomek w bród! ☺
Podobał wam się post? Co sądzicie o tym rozdziale?
Świetny. Najlepsze zdjęcia małej Lodo :-)
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁY BLOG WPADNIJ NA MÓJ VLOVERSBLOG
OdpowiedzUsuńSuper post :)
OdpowiedzUsuńLodo taka słodka <3
Czy chciałabyś dołączyć do mojego bloga, ponieważ dostrzegam u Ciebie talent w pisaniu?!
OdpowiedzUsuńNiestety muszę odmówić, ponieważ niejednokrotnie mowiam, iż chce się zająć tylko moim blogiem
OdpowiedzUsuń