sobota, 3 października 2015

[Recenzja] "Po Prostu Tini" ♥

Tini, Lodo, Ruggero, a już niedługo Cande... wydają autobiografię. My w swoich łapkach możemy dostać książki dwóch pierwszych przeze mnie wymienionych członków obsady. Niedawno, a może już dawno, recenzowałam wam produkt napisany przez Włoszkę. Dziś będziecie mogli przeczytać trochę o Argentynce i jej rzeczy, którą na początku roku wydała. Dzięki głównej roli w Violettcie zyskała wielką popularność, ale jaka naprawdę jest nastolatka? Jak wiecie serial się skończył, wiec nadszedł czas, aby V-loverki poznały swoją idolkę. Po przeczytaniu biografii wiele się dowiedziałam i tak naprawdę w każdym zdaniu było coś nowego, co coraz bardziej przyciągało mnie do niej. Już nie będę was zanudzała i bez zbędnego przedłużania zapraszam do rozwinięcia postu, w którym znajdziecie szczegółową recenzję produktu od Zielonej Sowy!

 
WYGLĄD - OKŁADKA!
Autobiografia na pierwszy rzut oka jest bardzo ładna. Kolory jakie tam dominują przyciągają nas do niej. Kremowy, czarny i czerwony świetnie pasują do siebie. Kiedy pierwszy raz miałam ją w swoich rączkach skupiłam się na tytule, który po przejechaniu palcem wydaje się wypukły i taki jest. Autor i słowa "Książka o mnie" są już normalne, dzięki czemu produkt wydaje się ładniejszy. Tuż pod nim znajduje się przepiękne, duże zdjęcie Tini, a na nim logo wydawnictwa Zielona Sowa. Tył w porównania do początku jest bardziej w stylu Stoessel. Kratka i serce prezentują się świetnie, a całego uroku dodaje nam jej opis:

 Wszystko to, co chciałam dla Was napisać, ponieważ wiem, że łączy nas wyjątkowa więź. Staram się jak najbardziej otworzyć moje serce i pokazać siebie. Niektórzy znają mnie tylko z roli Violetty, z czego zawsze będę dumna, ale jestem Martiną i bardzo bym chciała, abyście poznali mnie taką, jaka jestem, po prostu… Tini!


A CO W ŚRODKU?
Tak naprawdę książki po okładce się nie ocenia, więc czas, aby zajrzeć do produktu. Na samym początku, zanim zaczniemy czytać, naszym oczom rzucają się rysunki, o które Tini prosiła na Twitterze, a my mogliśmy jej je wysłać. Choć jest ich dość mało i co chwile się powtarzają, to moim zdaniem wszystkie są przepiękne połączone. Każdy z dziewięciu rozdziałów rozpoczynamy od zdjęcia tapety Argentynki w jej pokoju oraz strzałki z numerem części, którą będziemy czytać. Żaden z nich nie ma tytułów, ale jest wiele podtytułów. Są to między innymi: Pierwsze kroki, Przed lustrem, Kaczątko w moim sercu, Mój tata, mój przewodnik, Przyjaciółki na zawsze, Czyste emocje, W moim świecie, Wielki zjazd fanek - Juntada Tinistas, Bliżej, Czarodziejka sztuki, Jednodniowa modelka, Magiczna wycieczka, Casting w Los Angeles, Muzyka moja pajsa, Wszystko dla miłości i wiele, wiele więcej. Jest ich aż 83 (mogłam się pomylić podczas liczenia) co moim zdaniem robi wielkie wrażenie. Autobiografia opowiada o życiu nastolatki. Zaczynamy ją czytać od czasu jak była bardzo mała, a kończymy na marzeniach, które Martina chce spełnić. W książce jest wiele wpisów od jej rodziny, przyjaciół oraz osób, z którymi pracuje, dzięki czemu wyróżnia się ona z innych książek. Tak naprawdę cały czas nie mogłam się skupić na kolejnych zdaniach, ponieważ w każdym słowie przez nią napisanych jest coś ciekawego. Możemy się z niej wiele dowiedzieć o życiu nastolatki, gwiazdy, castingu do Violetty, podróżach podczas trasy, przyjaciółkach oraz o tym co sądzą o niej inni. Strony są prześliczne, ozdobione z wieloma zdjęciami dziewczyny. Na samym końcu znajdują się piękne podziękowania.


DODATKI!
Producenci, jak i sama Tini bardzo się postarali i pomyśleli również o młodszych fankach, które będą czytały tą książkę. Dołożyli do niej zakładkę z Argentynką na tle jej tapety w pokoju, 2 karty/zakładki (nazwijcie to jak chcecie), które musimy wyciąć oraz 8 okrągłych naklejek z nastolatką (nie Violettą!) i 4 na zeszyty, również z fotografią autorki. Moim zdaniem to wielki plus, ponieważ możemy sobie to gdzieś schować, przykleić i zawsze pamiętać o naszej idolce lub po prostu trzymać w książce.


Podsumowanie!
Autobiografię oceniam 9/10, dlaczego? Znalazłam w druku jeden błąd, który rzuca się w oczy. Na stronie 120, zamiast "Wiele radości i trochę zmian", jest napisane "Wielkie radości i trochę zmian". Oprócz tego książka bardzo mi się spodobała. Czytanie jej nie sprawiło mi wielkiego problemu, ponieważ litery i strony są duże, a na każdej z nich znajdują się piękne zdjęcia. Choć są one śliskie i cienkie nic mi to nie przeszkadzało, choć wolałabym, aby były grubsze. Wszystkim, którzy jeszcze tej książki nie mają radzę się w nią zaopatrzyć, aby wiedzieć więcej o swojej idolce. Uważam, iż każda V-loverka lub Tinisa powinna mieć ją na swojej półce.

Macie już autobiografie Martiny? Zamierzacie ją kupić?

6 komentarzy:

  1. Super recenzja!
    Niestety nie mam tej książki, ale zamierzam ją kupić jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam i jest świetna, ja znalazłam jeszcze jeden błąd na str. 136: DORZE, wszystko będzie w porządku, zamiast DOBRZE, wszystko będzie w porządku :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna recenzja chce dołączyć do strony ale nie umiem tak ładnie pisać recenzji

    OdpowiedzUsuń

Wasze komenarze są dla mnie wszystkim. To co napiszesz jest dla mnie najważniejsze :)