czwartek, 29 grudnia 2016

[Opowiadania] ROZDZIAŁ 12 ~ "Wracam do domu..."| Ruggarol

Cześć!
Witajcie w 12 rozdziale opowiadania o Karol i Ruggero! Mam nadzieję, że ten, a także poprzednie rozdziały wam się spodobają! A więc serdecznie zapraszam was do rozwinięcia posta! Miłego czytania!
- Ruggero, Karol, musicie iść na scenę, ogłaszają wyniki. - usłyszałam. Nie wiedziałam co robić, to co przed chwilą usłyszałam totalnie mną potrząsnęło. Nie chciałam wychodzić, czułam że za chwilę zacznę płakać, ale nie chciałam zawieść Ruggero.
- Idziemy? - spytał mnie Włoch. W odpowiedzi kiwnęłam tylko głową. Wyszliśmy zza kulis, i dołączyliśmy do reszty par.
- Czy mamy już wszystkie pary? Okey, za nami 8 niezwykle ekscytujących i wspaniałych występów! Każdy z jurorów i widzów obstawił już swoich faworytów, a wyniki głosowania spoczywają w tej kopercie. - Prowadzący podniósł kopertę. - A więc zacznijmy od trzeciego miejsca... UWAGA! Trzecie miejsce zajmuje...  Mariano i Nadia! Gratuluję! - nawet nie słyszałam kto zajął 3 miejsce, w całej głowie słyszałam tylko to, co powiedziała mi Camila, ale musiałam się skupić. To przecież ważna chwila dla Rugga... Amy i Samuel! Wielkie  brawa! A teraz czas wyłonić zwycięzców! Zwycięzcami 3 edycji konkursu  Najlepsze głosy zostają... KAROL I RUGGERO!!!!!!!! Gratulujemy! - znieruchomiałam. Wygraliśmy! Naprawdę wygraliśmy! Wraz z Ruggiem poszliśmy odebrać nagrody. Moja radość po chwili jednak zgasła...
...godzinę później...

- Karol, wszystko w porządku? - spytał mnie chłopak gdy siedzieliśmy już w Taksówce.
- Ruggero muszę wracać do Meksyku. - wydukałam
- Jak to?
- Przed ogłoszeniem wyników odebrałam telefon od siostry... nie mówiłam ci, ale moja matka ma raka. Zatrudniłam się w waszej rezydencji aby zarobić na operację. Teraz jej stan się pogorszył... Ona... ona może... - nie chciałam tego powiedzieć na głos.
- Karol... nie mów tak, nic jej nie będzie. - pocieszał mnie.
- Słuchaj, zarezerwowałam już lot do Meksyku. Muszę tylko porozmawiać z twoimi rodzicami... myślisz, że się zgodzą? - spytałam.
- Nie wiem, ale obiecuję, że ich przekonam.
...10 godzin później...

BUENOS AIRES
Ja i Ruggero właśnie wysiadaliśmy z samochodu. Byliśmy już w rezydencji. Gdy weszliśmy do niej, od razu skierowałam się w stronę biura p. Pasquarelli.
- Dzień dobry - przywitałam się wchodząc do pokoju.
- Witaj Karol, jak minęła podróż... - zaczęła.
- Przepraszam, muszę pani przerwać. Moja mama jest w ciężkim stanie, chciałabym wziąć sobie kilka dni wolnego i wyjechać do Meksyku. Dzisiaj... bardzo panią proszę ja naprawdę muszę tam być. - powiedziałam błagalnym tonem.
- Dobrze, leć tam. - powiedziała. A ja uśmiechnęłam się. - Ale możesz już nie wracać. Jeśli polecisz, to cię zwolnię. - dokończyła.
- Ale...
- Decyzja należy do ciebie.
- No dobrze. W takim razie nie mam na co czekać. Nigdy tego pani nie zapomnę. Idę spakować swoje rzeczy. - powiedziałam i wychodząc o mało co nie wpadłam na Ruggero.
- I jak... - nie pozwoliłam mu dokończyć i poszłam do pokoju. Szybko spakowałam rzeczy i zadzwoniłam po taksówkę. Po kilku minutach byłam już przed rezydencją.
- Karol! Poczekaj... - usłyszałam głos Włocha.
- Przepraszam, ale taksówka czeka.. - powiedziałam i ruszyłam w jej stronę.
- Stój. - poczułam jego rękę na moim ramieniu.- Błagam cię... obiecaj mi... obiecaj, że tu wrócisz!
- Nie mogę rzucać słów na wiatr. - powiedziałam smętnie. Przepraszam. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. - Muszę jechać!
Wsiadłam do taksówki i z wielkim bólem patrzyłam na oddalająca się rezydencję.
Musiałam jechać...

2 komentarze:

Wasze komenarze są dla mnie wszystkim. To co napiszesz jest dla mnie najważniejsze :)