czwartek, 4 sierpnia 2016

[Opowiadania] Rozdział 20

Juz 20 rozdział. Szybko poszło. Przepraszam za dłuższą nieobecność.



Nie pozwole mu uciec, sam chwile może tego chciał, ale teraz odpuścił i położył mnie na biurku nie pozwalając na żaden ruch, wchodził w moje cialo głęboko w szybkim tempie nie miałam nawet czasu by ochłonąć od jednego ruchu, bo robił nowy. Uwielbiam tego człowieka....
Próbuje przejąć inicjatywę lecz dane mi to nie jest jedynie zamykam oczy i jecze glosno mu na ucho. Tak bardzo brakowało mi jego ciała. Nie mamy żadnych zabezpieczeń, ale wezmę tabletki, gdybym tego nie zrobiła zabiłby mnie. Ktoś tu pukal, ale po pewnym czasie zostawił nas w spokoju i mogliśmy się oddać wielkiemu porzadania i namiętności która tu panowała. Po 15 minutach wiedziałam że długo nie wytrzymam a jego przyjaciel we mnie rośnie tym samym będąc glebiej mnie. Chciałabym poczuć go całego, ale wiem że robi wszystko powoli dla mojego dobra a ja mam za ciasne cialo żeby to zrobił. W pewniej chwili czuje zapomniane jak dotąd niezmierne ciepło i wylewam się nie mając siły nic zrobić a gdy to robie wychodzi ze mnie nie wylewajac sie. Patrze na niego zła i spragniona jego spermy w sobie.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Brak prezerwatywy coś ci to mówi? - Pyta a ja po chwili znajduje się nad nim i nabijam się mocno poruszając cie szybko a jego biała maź wypełnia moje wnetrze. Słysząc jak wola moje imię z rozkoszy robi mi się ciepło na sercu. Po moim drugim, szybkim dojściu opadam na niego zdyszana.
- Przepraszam. - Szepcze wychodzac z niego i spowrotem jego przyjaciel jest w moich rękach.Masuje go patrząc mu w oczy a on cicho jęczy z rozkoszy aż biorę go do buzi i poruszam nim szybko aż ponownie czuje jego sperme w mojej buzi.
- Uwielbiam go. - Mrucze mu na ucho po czym namietnie całuje.
Odrywam się dopiero po chwili stykajac się z nim nosem. Gdy uspokoiłam swój oddech wstaje i się ubieram co uczynia po chwili i on.
- Zapomnij o tym. - Mówi a ja Spoglądam na niego.
- W życiu nie zapomnę dnia kiedy dałeś mi się dotknąć i kochałam się tu z tobą a ty mi nie odmówiłeś, nigdy. Nie powiem tej... Aaa na na imię Linda. Wpatruje się chwile w niego po czym przytulam delikatnie.
- Violu...
- Tak? - Spytałam patrząc mu w oczy.
- Tobie zaufalem.... - Mówi cicho a ja jestem zdziwiona.
- Powiedz mi coś Leon, proszę. - Patrzy na mnie i próbuje coś powiedziec jednak po chwili ciszy wali pięścią w biurko odwraca się, otwiera drzwi i wychodzi zostawiając mnie w oslupieniu. Co go tak boli? Dlaczego taki jest? Wiem jedno. Dowiem się prawdy.
~~~ Przeszłość ~~~
Oczami Leona :
Wszyscy jeszcze spali a ja akurat rysowalem wielkiego smoka było to moje wyladowywanie wszystkich emocji. Do sali weszła jedna pani podobno ma mi pomóc. Pozwolilem jej usiąść kolo mnie a ona zadała mi te pytanie które zadawali wszyscy którzy niby chcieli mi " pomóc "
- Jeśli ktoś z nich usłyszy? Będą się mnie bać, zaprzyjaznilismy się nie chce tego stracic. - Mówię rozglądając się i patrząc na przyjaciół z pokoju.
- Jak się obudzą skończymy rozmowę dobrze? - Kiwam niepewnie glowa I mówię pani to samo co u psychologa nie wiedząc że Ludmiła podsluchuje nasza rozmowę.
~~~ Teraźniejszość ~~~
Oczami Violetty :
Po pary minutach znów jestem w domu wcześniej nie zdążyłam porozmawiać z Leonem, bo dowiaduje się że gdzieś pojechał. Umowilam się na spotkanie z Lu a więc 5 minut przed spotkaniem jestem w kawiarni " Costa Coffee " i czekam na przyjaciółkę. Jak zwykle w pięknym wydaniu moja przyjaciółka spóźnia się a ja jej wybacze, ale że 20 minut?
Wstaje i witam się z nią.
- Co tak długo? - Pytam z szerokim uśmiechem.
- Fede nie chciał mnie wypuścić z samochodu. - Mówi rumieniac się.
- Seks?
- Seks....
- Pogodziliscie się?
- Tak, tak teraz nie widzimy bez siebie życia. - Mówi szczęśliwa.
- Ciesze się.
- A ty?
- Ja? Ja też próbuje być szczęśliwa. - Mówię I patrzę na kelnera który do nas podchodzi.
- Na co panie mają ochotę? - Pyta a ja Spoglądam na Ludmiłę która daje mi znak że ja wybieram. Znamy się w końcu tyle lat, jesteśmy jak siosty. Zamawiam 2 latte z bita śmietaną i na tym posypka oraz dwa ciasta malinowe z gałka lodu, nieraz pozwalamy sobie na słodkie małe co nieco. Gdy kelner odchodzi ona bacznie mi się przygląda.
- Co jest?
- O to samo chce cię spytać jesteś taka, jakaś szczęśliwa, tryskasz energia.
- Tak, ale najpierw ty mi coś powiesz.
- Co?
- Skąd wiesz tyle o Verdasie?!
- Uspokój się. - Mówi zdziwiona.
- Nie, on jest, jest taki czuły, kochany, troskliwy, nie chce mnie ranić, pozwolił mi się dotknąć, kochałam się z nim a ty? Co wiesz takiego co jest dla mnie ważne, co? Jesteś niby mają najlepsza przyjaciółka a nic mi nie chcesz powiedzieć, oklamujesz mnie, chcesz od niego odciągnąć, sypiasz z nim... Czego ja nie wiem? Powiedz mi.
- Nie sądziłam że kiedyś postawisz mnie w takiej sytuacji, ale jeśli chcesz się dowiedzieć coś o Leonie to na pewno nie ode mnie.
- Bo? - Pytam, ale nie otrzymuje odpowiedzi, bo dostajemy swoje zamówienie.
- Wiem o nim wszystko, ale nie powiem ci nic, bo nie mogę.
- Dlaczego?
- Bo może stracić do mnie zaufanie.
- Dużo rzeczy nie wiem?
- Nie znasz jego przeszłości i nie wiesz dlaczego taki jest. Czyli tego nie wiesz i jego kilkunastu lat to jednak dużo. - Mówi a ja biorę na widelec ciasto.
- Myślałam że jesteśmy jak siosty.
- Bo jesteśmy.
- Nie.
- Jak bym cie nie kochala bym ci nie powiedziała o Alexie.
- No dobra wiec wiesz coś o Lindzie?
- Wiem.
- Co dokładnie? - Wychowała się w domu dziecka, w wieku 13 lat adoptowano ja po czym wróciła do prawdziwych rodziców, poznali się z Leonem gdy miał 20 lat w jego firmie na początku były to interesy, zakochali się w sobie nawzajem i spędzili razem kilka upojnych niby nic nie znaczących nocy, ale w końcu były oświadczyny, jednak jej matka nie była do końca dobra wmówiła Leonowi że Linda go nie kocha, chodzi jej tylko i wyłącznie o pieniądze, zdradza go.. Leon jej nie uwierzył, ale gdy byli w kościele przyznała się chociaż to nie była prawda, jej matka ja zmusiła po czym obie wyjechały i Linda ponownie powraca jeszcze piękniejsza i nie wiem kogo ma teraz grać w jego życiu, czas pokaże.
- Sskąd tyle wiesz?
- Leona znam od wieków.
- Ale skąd.
- Też pochodzę z domu dziecka. - Mówi patrząc przed siebie, zapewne nie miłe wspomnienie.
- Czyli Linda i ty się tam poznaliście a Leon?
- Linda dopiero trafiła do domu dziecka gdy Leon juz odchodził zobaczyli się chwile raz w domu dziecka potem dopiero w firmie.
- Czy ty mi chcesz powiedzieć ze...
- Leon był w domu dziecka przez 2 lata, tak.
- Dlaczego nic o tym nie wiem, dlaczego ty tyle wiesz?
- Mówi mi wszystko o każdej waszej nocy, rozmowie czymkolwiek jestem jak pionek w grze a Verdas się mnie także słucha, bo jedynie ja wiem o nim wszystko. - Nie mogę uwierzyć w to co mówi mi Ludmiła. Kiwam przeczaco głową nie wierząc jak zła osoba może być, wiem coraz więcej Leon był w domu dziecka może tam się wszystko zaczęło? Dużo pytań mało odpowiedzi. Chociaż dzięki Ludmile wiem kim jest Linda może jednak zrobię coś by się dowiedzieć, ale na pewno nie od niej.
- Violetta poczekaj. - Idzie za mną, ale ja place i wychodzę z kawiarni, nie chce z nią gadać, nie teraz.
Wychodząc widzę samochód Leona a w nim jak rozmawia z kimś przez telefon i jedzie sam, może to okazja dowiedzieć się czegoś? To nie droga do firmy a więc tam nie jedzie. Zakładam jakieś okulary i czapkę po czym wsiadam do auta i jadę niedaleko niego, może źle robie gdy słyszę smsa jadąc odczytuje go, ale na szczęście nic mi się nie dzieje, ale to co przeczytałam zaniepokoilo mnie, Ludmiła nie kłamała mówiąc ze się na mnie zemści a teraz mam na siebie uważać, bo nie wiadomo gdzie będę ja, on będzie zawsze obok i zapłacę mu za wszystko co zrobiłam. Przyspieszam trochę wkurzona gdybym nie zaczęła pracy u Leona moje życie było by inne a teraz nie mogę i nie chce się wycofać od takiego życia. Widząc że już dojeżdża przyspieszam, ale zatrzymuje mnie policja. Wylapalam jednak gdzie pojechał Verdas. Po co mu do cholery psycholog?! Stając na poboczu wysiadam i patrze zła na policjanta który nie krępuje się mnie przeleciec wzrokiem i oblizac warg, już wiem że jestem pociągająca, ale żeby jeszcze ktoś taki slinil się na mój widok?

- Spieszę się, coś się stało? - Pytam poprawiając wlosy.
- Tak znaczy.. Tak jechała pani za szybko,
mogła pani spowodować poważny wypadek niechcialbym widzieć tak młodej i seksownej kobiety niedługo w trumnie.
- Miło mi. - Mówię dretwo chociaż chce się zarumienic.
- Muszę wpisać pani mandat, prawi jazdy?
- Brak...
- No to chyba znam tylko jedno wyjście.
- Zaproszenie na kawę i po sprawie? - Uśmiecham się niewinnie, po paru latach przeglądaniu się Ludmile wiem co robic by facet zmiekl a gdy nie działa faza pierwsza trzeba przejść do fazy 2. Zaczynam jeździć dłonią po torsie mężczyzny, nie bierzcie mnie za łatwą ja po prostu nie chce dostać mandatu, a do łóżka na pewno z nim nie pójdę.
- Z checia. - Mówi dotykając mojej dłoni, ale ja szybko ją zdejmuje.
- Violetta Castillo.
Finnick Bolivar. - Kiwam glowa podając mu dlon a kolo nas pojawia się Leon nie wiadomo skąd.
- Zostaw ja. - Mówi zły a ja zdezoriwntowana patrzę na nich obu.
---
I jak rozdział?

2 komentarze:

Wasze komenarze są dla mnie wszystkim. To co napiszesz jest dla mnie najważniejsze :)